sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział II ~Kłótnia

Mijały kolejne miesiące w Hogwarcie i Rose już całkowicie zadomowiła się w zamku. Bardzo szybko okazało się, że poszła w ślady swojej matki i stała się najlepszą uczennicą na roku. Jej ulubionym przedmiotem, ku zdumieniu wszystkich, były eliksiry. Przedmiotu nauczała bardzo wymagająca profesor Amelia Collins, która, jak słyszała Rose,była godną następczynią legendarnego profesora Snape'a. Jedyną rzeczą, która denerwowała ją na jej ulubionych zajęciach był Scorpius Malfoy. Dziewczyna nie mogła znieść,   zachowania blondyna, który cały czas się popisywał na lekcjach, i wszystko wychodziło mu na nich idealnie i wcale nie przykładał wysiłku do swoich dobrych stopni z eliksirów, w czasie gdy Rose musiała naprawdę ciężko pracować na swój sukces. Z tego wszystkiego  najgorsze  było to że młody Malfoy podobał się Rose, która wcale nie chciała się do tego przyznać nawet przed sobą i miała świadomość, że ta cała rywalizacja była skierowana w nią, w zdenerwowanie jej. Score rozkoszował się denerwowaniem Rose, która dostawała białej gorączki, siląc się na ignorowanie chłopaka. Czarę goryczy dopełniało niedocenianie wysiłków Weasley'ówny, przez nauczycielkę, która widocznie faworyzowała blondyna, a na pracę Rose ledwo rzucała przelotne spojrzenie. To strasznie denerwowało pannę Weasley, która była przyzwyczajona do chwalenia jej pracy na wszystkich zajęciach. Ostatnie w tym dniu eliksiry dostatecznie dobiły dziewczynę. Przygotowywali eliksir Leczący, wywar Rose i Scorpiusa były identyczne i idealne, lecz nauczycielka i tak pochwaliła tylko Scorpiusa, stawiając mu Wybitny, a eliksir Rose oceniła na ledwie Powyżej Oczekiwań. Dziewczyna nie wytrzymała,
-Co?! Dlaczego ?!  Co Pani nie pasowało w moim eliksirze?!-krzyknęła dziewczyna
- Nie podnoś głosu Weasley, ja dobrze wiem co było nie tak,-odpowiedziała Collins
- Mój eliksir był identyczny co Malfoya,-kontynuowała, czerowona na twarzy Rose.
-Ravenclav traci 20 punktów!
-Co?! Za co ?! Za szczerość?!,-uniosła się rudowałosa
-Szlaban Weasley! W moim gabinecie o 20!
Rose tylko spuściła wzrok i wyszła z sali. Właśnie zarobiła swój pierwszy szlaban , ale wcale nie żałowała, ponieważ kłóciła się w słusznej sprawie. Zamyślona szła na obiad, gdy nagle wpadała na kogoś, a tym kimś okazał się Malfoy.
-Sorry, nie zauważyłam cię,-zarumieniła się Rose.
-Nie, to ja na ciebie czekałem.
-Na mnie?,-ździwiła się dziewczyna
-No tak , chciałem Cię przeprosić za eliksiry, ale to nie moja wina, że mam swój urok i nauczycielki mnie lubią,-odrzekł nieskromnie Score
-Tsa, nauczycielki cię lubią, ale to ty mnie cały czas denerwujesz i prowokujesz na zajęciach!,-oburzyła się rudowłosa.
-Oj daj spokój! Po prostu nie możesz znieść, że jestem w czymś lepszy od Ciebie!
-Że niby ja nie mogę znieść!? hahaha!,-oburzyła się Rose, choć w głębi duszy wiedziała, że jest to prawda.
-A co niby nie? Cały czas tylko starasz się mnie przescignąć w eliksirach, ale ci za bardzo nie wychodzi!-powiedział z wyższością Malfoy
-Ja, jestem 100 razy lepsza od Ciebie ,Malfoy!
-Ta, chyba tylko w podlizywaniu się nauczycielom!-odpowiedział jadowicie chłopak.
-Ja nie muszę się podlizywać, w przeciwieństwie do ciebie, ja mam wrodzony talent i inteligencje!-krzyknęła dziewczyna. Po czym uniosła wysoko głowę i odeszła w stronę Wielkiej Sali szybkim krokiem.
-Jeszcze zobaczymy Weasley!-krzykną za nią Scorpius.
Ta mała zaczyna mnie irytować-pomyślał blondyn i odszedł w stronę pokoju wspólnego Ślizgonów.
Rose usiadła z wkurzoną miną przy stole Ravencalvu, kładąc dość mocno torbę obok siebie! Eveline od razu zaczęła się wypytywać o przyczynę złego humoru koleżanki. Ta opowiedziała jej o kłótni z Malfoyem.
- I on mi wtedy powiedział, że ja się podlizuje! Rozumiesz?! Że ja ! Podlizuje się! Beszczelny!-gorączkowała się Rose.
-Wredny Ślizgon!-skwitowała Ev.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, na odchodne rzucił mi jeszcze że "zobaczymy" ! Dobra jak chce wojny to będzie ją miał !-krzyknęła ruda i pędem pobiegła do biblioteki, zostawiając Eveline samą przy stole Krukonów. Po chwili, ku ździwieniu dziewczyny dosiadł się do niej Albus.
-Gdzie się podziała Rose? Wybiegła stąd jak burza?-zapytał chłopak.
-Ech ! Pokłóciła się z Malfoyem, zarzucił jej, że swoje oceny zawdzięcza podlizywaniu się,-odpowiedziała ciemnowłosa.
-Uuu, to sobie przegiął chłopak, Rose nienawidzi gdy ktoś kwestionuje jej umiejętności,-wyjaśnił Al i uśmiechną się to Krukonki.
- Aaa, no to rozumiem jej zbulwersowanie!-powiedziała dziewczyna i odwzajemniła uśmiech.
- Mam nadzieję, że za bardzo się nie wkurzyła.
-Złudne twe nadzieje, jak wybiegała stąd to powiedziała że jak Malfoy chce wojny to będzie ją miał, to chyba nie wróży dobrze,
-No to Malfoy ma przewalone, Rose jest bardzo ambitna, uparta i zawsze unosi się honorem, nie odpuści mu tak łatwo,-zmartwił się czarnowłosy
-Mi tam go nie będzie szkoda, i tak go nie lubię, jest taki wyniosły i uważa się za lepszego od innych,-skrzywiła się Eveline
-Powiem ci , że on nie jest taki zły jak się go lepiej pozna,-bronił kolegę Albus
-Pewnie tak, ale ja nie chcę go lepiej poznawać,-zaśmiała się dziewczyna.
-Dobra muszę iść, zaraz mam zielarstwo, nie mogę się spóźnić, do zobaczenie Ev,-pożegnał się chłopak
-No ja też, zaraz mam transmutację, mam nadzieję, że się zobaczymy , pa !,-powiedziała dziewczyna, pomachała i słodko uśmiechnęła się do zielonookiego.
Idąc w stronę szklarni chłopak rozmyślał o Eveline. Bardzo mu się podobała i nie bardzo wiedział jak to dalej rozegrać.Jego plany przerwał profesor Longbottom, wpuszczając klasę do szklarni. Ciekawe co kombinuje na Malfoya Rose , wyglądała na zdeterminowaną żeby mu dopiec-myślała Ev.

1 komentarz:

  1. Takie trochę oklepane dialogi, pełno interpunkcji i kilka ortografów, zobaczę dalej, zabieram się za czytanie. A co do fabuły - fajnie wszystko poukładane tylko musisz bardziej rozpisać historię, bo niestety nie da się dużo zrozumieć, oprócz teraźniejszości. Życzę weny i pisz dalej, mam nadzieję że moje wskazówki się kiedyś przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń