Zbliżała się kolejna w tym tygodniu lekcja eliksirów. Rose była poddenerwowana, lecz też była bardzo zdeterminowana by dopiec Malfoy'owi. Miała w głowie ułożony plan,który miał wejść w życie już za kilka minut. Cała grupa weszła do sali i zajęli swoje miejsca. Gdy profesor Collins kazała Rose zebrać referaty, dziewczyna skakała w duchu ze szczęścia. Gdy podeszła do stolika Malfoy'a i wzięła jego pracę, mruknęła pod nosem zaklęcie i zbierała kartki dalej. Po oddaniu wszystkich prac profesorce, Rose zajęła swoje miejsce obok Ev. Nie mogło pójść łatwiej-cieszyła się w myślach dziewczyna.
-Co ty taka wesoła dzisiaj?-spytała szeptem Eveline.
-Moja zemsta na Malfoy'u właśnie weszła w życie-cieszyła się ruda.
-Oo. A co takiego zrobiłaś?-dopytywała się Krukonka.
-Na razie ci nie powiem, to niespodzianka.Dowiesz się na następnej lekcji eliksirów.-odpowiedziała.
-No dobra.Tylko uważaj Rose żebyś nie wpakowała się w jakieś kłopoty,-zmartwiła się koleżanka.
-Nie przesadzaj, przecież nie zrobiłabym nic czego bardzo zabrania prawo,-
-CISZA!-przerwał dziewczynom rozmowę wrzask nauczycielki.
Reszta lekcji minęło normalnie. Malfoy otrzymywał wiele punktów, a odpowiedzi Rose były ignorowane. Lecz tym razem dziewczyna się nie złościła,ponieważ wiedziała, że to się niedługo skończy. Jeszcze zobaczymy kto jest lepszy-myślała zadowolona Weasley'ówna. Po skończonej lekcji dziewczyny ruszyły na zielarstwo. W pewnym momencie zatrzymali ich Albus i Scorpius.
-Co ty dzisiaj taka zadowolona Weasley?-dopytaywał się blondwłosy chłopak.
-Nie twoja sprawa Malfoy! A tak w ogóle to ja już nie mogę być wesoła?!-obruszyła się dziewczyna.
-W sumie możesz, ale zwykle masz paskudną minę, zresztą jak wszyscy Weasley'owie,-powiedział wrednie chłopak.
-Ty..! Jak Ty śmiesz?! Radzę ci odwal się od mojej rodziny, rozumiesz?!-gorączkowała się ruda, akurat te zachowanie odziedziczyła po ojcu, który też strasznie nienawidził obrażania jego rodziny.
-Scorpius! Przystopuj trochę!-ostrzegł kolegę Albus.
-Ja mam świetną rodzinę w przeciwieństwie do ciebie Malfoy! Ojciec śmierciożerca,który powinien siedzieć w Azkabanie!-krzyczała, czerwona na twarzy i bliska łez Rose.
-Ani słowa o moim ojcu!-zdenerwował się Score
-Bo co?! Naślesz na mnie go ?! hahaha !-roześmiała się sarkastycznie rudowłosa.
-Zamknij się!-ryknął młody Malfoy!-i w sekundzie wyciągnął różdżkę, celując w Rose. Dziewczyna nie była gorsza,w tej samej sekundzie celowała w chłopaka swoją. Patrzyli na siebie wściekłym wzrokiem. Pozostała dwójka stałą z boku oniemiała zachowaniem swoich przyjaciół! Zaabsorbowani kłótnią, nawet nie zauważyli, że zaczęła się kolejna lekcja. Nagle zza roku wyszedł profesor Longbottom.
-Co się tutaj dzieje?!-krzyknął. Odpowiedziała mu cisza. Rose i Scorpius nadal celowali w siebie różdżkami.
-Opuścić mi te różdżki! Natychmiast !-krzyknął coraz bardziej zdenerwowany nauczyciel.Tym razem posłuchali i powoli spuścili różdżki,ale nadal nie spuszczali z siebie wściekłego wzroku.
-Natychmiast macie mi wyjaśnić co tutaj się dzieje! Teraz!
W końcu odpowiedział Albus.
-No bo oni się pokłócili, Score obraził rodzinę Rose, a ona odpowiedziała mu tym samym,-powiedział cicho Al
-Tak było, ale to Malfoy zaczął to wszystko-dodała nieśmiało Eveline.
-Jestem oburzony waszym haniebnym zachowaniem,-powiedział już spokojnie Neville.
-W takim razie; Slytherin i Ravencalv tracą po 20 punktów, dodatkowo każde z was ma tygodniowy szlaban u woźnego. Wasza dwójka-tu pokazał na Albusa i Eveline, może odejść, A wy,-zwrócił się do pozostałych,-idziecie za mną! Po tych słowach poprowadził ich do Opiekunów Domów.
Albus z Eveline stali osłupiali na korytarzu.Nie mogli zrozumieć zachowania ich przyjaciół.
-Ale się porobiło,-zaczęła rozmowę Ev.
-Noo, wiesz Tyle ile czasu znam Rose, nigdy tak się nie unosiła, zawsze była raczej spokojna i opanowana.
-Ja myślę, że to Scorpius tak na nią działa,-wyjaśniła ciemnowłosa.
-Wiesz ja myślę, że Rose podoba się Score'owi,-uśmiechną się Potter.
-Ja uważam, że Score także nie jest obojętny naszej Rosie.
-Jak dzieci , jak dzieci,-pokręcił głową Albus.
-Hihihih! No tak,-zgodziła się dziewczyna.
Rozmawiając odeszli w stronę Wielkiej Sali na obiad, gdyż stwierdzili, że nie ma sensu już iść na lekcje. W tym samym czasie Rose otrzymywała reprymendę on starego profesora Filtwick'a, zaś Score musiał wysłuchiwać gadania profesor Goldenmayer, która uczyła transmutacji. Oboje wyszli bardzo wkurzeni, od swoich opiekunów i przysięgli w myślach zemstę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz