Oto kolejny rozdział. Tak jak wspominałam, akcja przeniosła się kilka lat do przodu. Proszę Was o chciaż jeden komentarz! Proszę, proszę ! Nie musi być nawet pozytywny, ale żebym miała jakiś dowód że kogoś interesuje to co piszę :) A teraz zapraszam do czytania !
Był 1 września, Rose stała na peronie 9 i 3/4 i żegnała się z matką i resztą rodziny. Miała już tego wszystkiego dość, chciała jak najszybciej dostać się do pociągu i usiąść w przedziale ze swoimi przyjaciółmi i się odprężyć. Lecz niestety nie było jej to dane. Matka non stop zasypywała ją pytaniem czy wszystko zabrała, ojciec stał nad nią i ciągle powtarzał, że ma się uczyć i być od innych lepsza. Mógłby w końcu przestać to powtarzać, od trzech lat w kółko to samo "Staraj się, musisz być lepsza od innych"-przedrzeźniała w myślach ojca dziewczyna. I tak najbardziej ze wszystkich wkurzał ją jej młodszy brat Hugo. Biegał non-stop wokół bagarzy okleionych naklejkami Gryffindoru i krzyczał, że zapomniał swojej walizki z Magicznych Dowcipów Weasley'ów. Boże, co za dzieciak, zachowuje się jakby jechał do Hogwartu pierwszy raz,-myślała zirytowana dziewczyna. W końcu konduktor zagwizdał, że trzeba już wsiadać. Rose szybko wyrwała się z objęć matki i wskoczyła to pociągu. Jak dobrze, że wcześniej zaniosłam kufer do przedziału, bo teraz byłaby masakra przeciskać się z nim po korytarzu,-myślała rudowłosa. Wyjrzała jeszcze na chwilę przez okno by pomachać rodzicom.
- Rose! Zabrałaś zgodę na wyjścia go Hogsmeade?-krzyknęła jeszcze Hermiona.
- Tak mamo ! Zabrałam, a ty przestań się tak wszystkim denerwować!-opowiedziała jej z ruszającego pojazdu.
- Łatwo powiedzieć! No dobrze, jakbyś czegoś zapomniała, wyślij sowę to ci przyślemy z domu. Trzymaj się córeczko i pilnuj brata!-powiedziała Hermiona i pomachała córce na pożegnanie.
- Trzymaj się Rosie! I wiesz co masz robić!-powiedział Ron i także pomachał córce.
Rose ostatni raz pomachała rodzicom i ruszyła wolnym krokiem do swojego przedziału. Mama wykończy się w tym Departamencie Przestrzegania Prawa,- rozmyślała zmartwiona dziewczyna.
- Cześć Al! Co tam słychać?-przywitała rudowłosa swojego kuzyna.
- Hej Rose! U mnie wszystko okey, szukam Eveline,-zakomunikował czarnowłosy.
- Pewnie jest w przedziale Krukonów, ja właśnie tam idę, jeśli chcesz mogę cie zaprowadzić,-zaproponowała brązoowoka.
- Nie, dzięki. Potem się z nią zobaczę.-odmówił Albus i oddalił się.
Ach, te zakochańce,-pomyślała dziewczyna. Eveline i Albus byli ze sobą od maja zeszłego roku, gdy Ślizgon w końcu odważył się zaprosić Ev na randkę. Rose nie miała teraz nikogo, lecz nie dlatego, że nie miała powodzenia, ale dlatego, że po prostu nie chciała się umawiać, nie miała na to ochoty.
O nie! Tylko nie to!-pomyślała z niechęcią ruda, gdy zobaczyła stojącego na korytarzu młodego Malfoy'a. Minęła go bez słowa i przyspieszyła kroku nawet nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem. Zaś chłopak uważnie zlustrował Weasley'ównę wzrokiem. No, no. Nieźle się wyrobiła przez wakacje, ale i tak pozostaje nikim,-pomyślał ze złośliwością chłopak. Nie można było nie zauważyć zmiany jaką przeszła Rose przez wakacje. Dziewczyna miała teraz bardzo długie, rude włosy zawijające się w urocze loki. Jej twarz nabrała delikatnych rys, a nieznośne do tej pory piegi na jej twarzy wtopiły się w ładnie opaloną na brązowo twarz. Podrosła o kilka centymetrów i nabrała odrobinę bardziej kobiecych kształtów. W skrócie mówiąc bardzo wyładniała. Zaś Scorpius także mocno wyprzystojniał, z i tak wysokiego zmienił się w bardzo wysokiego chłopaka, włosy miał teraz dłuższe i niedbale ułożone w nieład, zaś twarz stała się bardziej męska.
-Heej ludziska! Fajnie was znowu zobaczyć, jak tam wakacje?-głośno przywitała się dziewczyna wchodząc do przedziału Krukonów.
- Cześć Rose! Ciebie też fajnie zobaczyć, a wakacje w porządku, byłam z rodzicami w Bułgarii, było suuper !-rozgadała się, jak zwykle wesoła Eveline.
- Te Ev ! Nie gadaj tyle tylko idź do Al'a, już cię szukał.-przerwała paplaninę przyjaciółki.
- Naprawdę? W takim razie już idę, zobaczymy się później! Paa!-pożegnała się ciemnowłosa i wyszła z przedziału.
- A co tam u was?-zagadała do reszty rudowłosa, opdając na zwolnione przez Ev miejsce.
- U mnie rutyna. Połowa wakacji z mamą, a połowa z tatą. Ale nie było źle.- powiedziała siedząca obok Rose, Irin.
- A ja całe wakacje w domu, niestety.-powiedział smutno Chris Wilson.
- Ooo ! A co się stało?-zaciekawiła się Ashley.
- Moja mama w lipcu urodziła i mam braciszka. Musiałem się nim zajmować,-opowiedział chłopak.
- To gratulacje! Też bym chciała mieć rodzeństwo..-powiedziała smutno Irin, która była jedynaczką.
- Małe dzieci są fajne dopóki nie płaczą, nie chcą jeść, nie trzeba ich przewijać i ich usypiać,po za tymi wyjątkami są bardzo fajne.-powiedział wesoło chłopak. Po czym wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Dalsza podróż minęła im na rozmowach, grze w Eksplodującego Durnia itp. Gdy dojechali na stację, wszyscy ruszyli tłumem w stronę powozów. Wszyscy się cieszyli, że wracają znowu do Hogwartu. Gdy już wszyscy zajęli miejsca przy swoich stołach, wprowadzono przestraszonych pierwszorocznych. I pomyśleć, że tak niedawno ja tam stałam przerażona i niepewna,-pomyślała z uśmiechem Rose. Po skończonej kolacji, gdy wszyscy udawali się do swoich dormitoriów, Rose musiała jeszcze pójść wysłać sowę do domu, ponieważ jak zwykle czegoś zapomniała, tym razem było to pióro, które dostała podczas swojego pierwszego roku w Hogwardzie od babci Molly. Było dla niej bardzo ważne i dlatego postanowiła od razu wysłać wiadomość do matki. Po wysłaniu sowy, Rose wracała do Pokoju Wspólnego, postanowiła pójść drogą na skróty przez ruchome schody. Gdy była już prawie przy końcu, wpadła, na swoje nieszczęście , na fałszywy stopień. No nie! Nie teraz!-pomyślała wkurzona dziewczyna. Próbowała się wydostać, lecz bezskutecznie, noga tylko jeszcze bardziej się zapadła. Dlaczego takie rzeczy zdarzają się właśnie mi i to jeszcze w takich momentach!-rozmyślała z rezygnacją rudowłosa. No cóż, pozostało mi tylko czekać, aż ktoś będzie tędy przechodzić i pomoże mi się wydostać,-założyła w myślach dziewczyna i usiadła z westchnieniem. Siedziała tak już dobrych 10 minut, bawiąc się z nudów włosami.
- Może pomóc księżniczce?-dziewczyna, aż podskoczyła na dźwięk tego głosu.
- Och.. Ja.. Tak, przydała by mi się pomoc,- odparła Rose.
- Już lecę z pomocą,-powiedział chłopak z nonszalancją i podał rękę Krukonce. Dziewczynę, aż przeszły dreszcze pod wpływem ciepłej dłoni jej wybawcy.
- Dziękuje! Gdyby nie ty siedziała bym tutaj całą noc. A tak w ogóle jestem Rose. Rose Welesy!-powiedziała rudowłosa uśmiechając się.
- Miło cię poznać Rose. Ja jestem Alexander Winters, ale wszyscy mówią na mnie Alex, wiesz, wcale nie jestem zimny jak zima, lecz wręcz przeciwnie.-powiedział chłopak puszczając zalotne oczko do rudej.
- Hehe! Fajnie cię poznać Alex.-przywitała się Weasley'ówna, rumieniąc się od uwagi chłopaka.
- Myślę, że lepiej skończyć te pogaduszki, wiesz , ja nie chcę zarobić pierwszego dnia szlabanu. Więc gdzie cię odprowadzić księżniczko?-spytał kulturalnie chłopak.
- Dlaczego mówisz na mnie "księżniczka"?-zaintrygowała się.
- No wiesz, ja jestem twoim księciem, ponieważ wybawiłem cie z opresji, a wyglądałaś tak uroczo, że inaczej nie mogłem cie nazwać. Dziewczyna mocno zarumieniła się na ten komplement, ale nic nie odpowiedziała.
- Jestem Krukonką, idę do Wieży Zachodniej,-powiedziała tylko.
- Więc, właśnie tam pójdziemy, a tak na marginesie jestem z Gryffindoru,-poinformował dziewczynę Alex.
- A na którym roku jesteś, bo nie widziałam cię na zajęciach trzeciego roku,-zaciekawiła się rudowłosa.
- Ja jestem już na czwartym,-odpowiedział Gryfon.
- Oo ! To pewnie znasz, mojego kuzyna James'a!-ucieszyła się.
- James'a?! No pewnie! To mój najlepszy kumpel!-krzyknął wesoło chłopak.
- Hehe ! To fajnie..-urwała Krukonka, ponieważ dotarli już do drzwi z kołatką.
- Miło, że mnie odprowadziłeś, i jeszcze raz dzięki za uratowanie,-powiedziała spokojnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, na rekompensatę, dasz się zaprosić na kremowe piwo w Trzech Miotłach w sobotę?-spytał z nadzieją Alex.
- Och ! Dla mojego wybawcy wszystko!-powiedziała z uśmiechem ruda.
- W takim razie jesteśmy umówieni. Jeszcze się zgadamy! Do zobaczenia!-pożegnał się ucieszony chłopak.
- Paa.-pomachała na pożegnanie ręką. Szybko odpowiedziała na pytanie kołatki i pospiesznie weszła do dormitorium.
Hehehe, słodkie <3 Bardzo fajnie wszystko się czyta :D Czekam na więcej, by mieć co w nocy robić c;
OdpowiedzUsuńTeraz zauważyłam, że nie ma VI rozdziału, tylko po V jest od razu VII :/
OdpowiedzUsuń