Wybaczcie kochani, że ten rozdział dopiero teraz, ale po Sylwestrze wylądowałam na kilka dni w szpitalu i nie miałam jak pisać. Ale od razu jak wróciłam wzięłam się za pisanie, no i macie! Miłego czytania :)
Dzień ciągnął się dla Rose niemiłosiernie, czekała już tylko do wieczora, do szlabanu, musiała koniecznie pogadać ze Score'm. Dziewczyny siedziały w bibliotece i pisały esej na Historię Magii o walkach goblinów. Męczyły się już tutaj dwie godziny i jakoś im się nie kleiło to pisanie. W końcu dały sobie spokój i postanowiły pójść na kolację. Weszły do Wielkiej Sali, usiadły przy stole Krukonów i zajęły się jedzeniem. Po jakimś czasie wstała dyrektor McGonagall, co bardzo zdziwiło uczniów, gdyż dyrektorka nigdy nie przemawiała podczas zwykłych kolacji.
- Wybaczcie, że przerywam wam posiłek, ale chciałabym wam przedstawić nową uczennicę.-powiedziała dyrektorka, czym wywołała ogólny pomruk zdziwienia na sali.
-Panno Levittoux, zapraszamy!- powiedziała McGonagall i gestem wskazała mały stołek stojący przed stołem nauczycielskim. Po sekundzie z drzwi z tyły sali wyszła piękna dziewczyna. Miała bardzo długie, delikatnie pofalowane, włosy, w kolorze bardzo jasnego blondu. Twarz o delikatnych rysach, z dużymi niebieskimi oczami i różowymi pełnymi ustami. Miała filigranową figurę i poruszała się z niesamowitą gracją. Męska część Hogwartu dosłownie zaniemówiła na jej widok, zaś żeńska rzucała zazdrosne spojrzenia. Dziewczyna szła do dyrektorki niepewnie się uśmiechając.
-To jest właśnie nasza nowa uczennica Anastazja Levittoux, uczyła się we Francji, w Beauxbatons, lecz przeniosła się wraz z rodzicami do Anglii więc teraz będzie się uczyć tutaj z nami na pierwszym roku,- przedstawiła nową McGonagall.
-Teraz przydzielimy Cię do, któregoś z naszych domów, usiądź proszę na tym stołku,-zarządziła. Dziewczyna posłusznie usiadła, wydawała się raczej pewna siebie. Ktoś musiał ją uprzedzić o Ceremonii Przydziału,-pomyślała Rose. Dyrektorka włożyła starą Tiarę na blond głowę dziewczyny. Po kilku napiętych chwilach kapelusz krzykną,
-Slytherin!
Przy stole Ślizgonów rozległa się wrzawa, dziewczyny zdawkowanie klasakały, zaś chłopcy gwizdali, walili pięściami w stół itp. Prymitywy,-myślała zirytowana Rose. Przy innych stołach dało się słyszeć pomruk zawodu. Francuzka zdjęła delikatnie Tiarę Przydziału i oddała ją dyrektorce.
-Witamy w naszej szkole panno Levittoux,-powiedziała McGonagall i gestem wskazała stół Ślizgonów, przy którym dalej było głośno. Dziewczyna udała się we wskazanym kierunku, ku jeszcze większej irytacji Rose, zajmując miejsce obok Scorpius'a i natychmiast się zapoznając. O nie!-pomyślała wkurzona ruda. Dostrzegła już wcześniej, że blondyn przygląda się nowej bardzo zainteresowanym wzrokiem. Rose przypatrywała się teraz jak Anastazja prowadzi orzywioną rozmowę z Malfoy'em, zalotnie mrugając i uśmiechając się do niego. Dziewczyna stwierdziła z oburzeniem, że ten drugi wcale nie ma nic przeciwko temu, lecz wręcz zachęca ją do tego. W momencie gdy nowa zachichotała zalotnie z żartu Ślizgona, Rose nie wyrzymała i postanowiła podejść do nich. Wstała od stołu ciągnąc za sobą Eveline, nie było w tym już nic dziwnego, gdyż uczniowie już powoli się rozchodzili do dormitoriów.
- Cześć! Jestem Rose Weasley, fajnie cię poznać ,-powiedziała chłodno brązowooka, ponieważ wcale nie było jej miło, po prostu musiała zrobić wszystko by przerwać jej rozmowę ze Score'm.
-Bonjour! Anastazja Levittoux, ja się bardzo cieszę, że będę się tu uczyć,-opowiedziała francuzka łamaną angielszczyzną, miło uśmiechając się do Rose i podając jej rękę na powitanie. Zmieszana dziewczyna odwzajemniła uścisk ręki, nie sądziła, że ta nowa może być taka miła. Po czym dodała, już milszym tonem:
-Też się cieszymy, to jest moja koleżanka Eveline,-powiedziała ruda przyciągając ciemnowłosą, która była zajęta rozmową z Al'em.
-Hej, jestem Eveline, miło cię poznać,-powiedziała uprzejmie, rzucając koleżance urażone spojrzenie pt "Sama umiem się zapoznać". Rose je zignorowała.
-Mi teź bardzo miło jest, ja bardzo się cieszyć,że się tutaj uczyć, że nowych koleżanek i kolegów poznam, mnie się bardzo tutaj podoba,-zachwycała się blondynka.
- Fajnie, spotkamy się jutro na lekcjach, mam jeszcze dzisiaj szlaban do odrobienia,-tu znacząco spojrzała na Scorpiusa, który to zignorował.
-Do zobaczenia,-pożegnały się obie dziewczyny i ruszyły ku wyjściu z Wielkiej Sali. Przy schodach do lochów się pożegnały gdyż Rose musiała iść odrabiać szlaban. Z uciechą na duchu szła do gabinetu woźnego, cieszyła się ponieważ będzie mogła w końcu porozmawiać ze Score'm. Weszła do gabinetu i stanęła przed biurkiem Charms'a,po chwili zjawił się Malfoy.
-Dalsze szlabany będziecie odrabiać oddzielnie, po tym jak wczoraj zamiast pracować urządzaliście sobie pogaduszki!-sapnął woźny.
-Ty!-tu wskazał głową na Rose pójdziesz do lochu numer siedem i umyjesz wszystkie puste słoiki.-Zaś ty, będziesz mi pomagać robić porządki w kartotece,-powiedział, uśmiechając się z satysfakcją.
-A teraz jazda do roboty !!-krzyknął.
Zrezygnowana i wkurzona Rose powlokła się do lochu numer siedem, na odchodne rzucając Ślizgonowi smutne spojrzenie. Jedyna moja szansa na normalną rozmowę ze Score'm przepadła! Życie jest do dupy!-myślała wkurzona Wesley'ówna i wzięła się do pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz