niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział IV ~ Szlaban

Dodaję dzisiaj drugi już rozdział, ponieważ nie wiem czy jutro będę miała czas na pisanie. Rozumiecie Sylwester i takie tam ;)
Miłego czytania, zapraszam:D




Rose była wściekła, właśnie szła do woźnego Charms'a na swój trzeci już szlaban z całej serii tygodniowej.  Na ostatnich dwóch woźny kazał jej czyścić puchary w Sali Pamięci, a najgorsze było to, że miała szlabany wspólnie z Malfoy'em, przez którego się w to wpakowali. W głębi duszy Rose czuła,że nie powinna mu wspominać, że jego ojciec był śmierciożercą, w końcu dzięki wstawiennictwu taty Albusa i Jamesa jego rodzina została oczyszczona z zarzutów.W sumie nikt do końca nie wie czemu wujek Harry to zrobił, ale pewnie miał swoje powody. Doszła właśnie to gabinetu woźnego, gdy za rogu wyszedł  Scorpius. Jednym plusem tych szlabanów było to, że ta dwójka całkowicie się ignorowała. Nie odzywali się do siebie ani słowem. Z jednej strony cieszyła się, że ma spokój i nie musi gadać z tym głupkiem, a z drugiej trochę bolała ją ta jego ignorancja.Mógłby chociaż się przywitać-pomyślała z irytacją Rose  w czasie gdy Score minął ją bez słowa i wszedł do pokoju. Dziewczyna weszła za nim i stanęli przed woźnym.
-Dzisiaj będziecie pracować, sami, ja mam ważniejsze sprawy niż pilnowanie wrednych bachorów!-powiedział woźny i wyszedł. Oni zaś udali się do Sali Pamięci by czyścić kolejne trofea. Polerowali właśnie ogromną gablotkę poświęconą zasługom wujka Harrego, mamy, taty i innych, którzy walczyli w Bitwie o Hogwart. Przestała na chwilę pracować i wczytała się w pamiątkowy napis. Nagle ku jej wielkiemu zaskoczeniu zobaczyła napis: "(...) i jeszcze rodzinie Malfoy'ów, w szczególności Draco'nowi Malfoy'owi,"  Bardzo ją to zaszokowowało, nie sądziła, że ojciec Scorpius'a walczył po naszej stronie. Postanowiła pokazać to co zobaczyła Ślizgonowi.
- Ej Malfoy! Nie wiedziałam, że twój ojciec walczył po dobrej stronie!- powiedziała dalej zaszokowana Rose.
- Ta, jak widać jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o mojej rodzinie Weasley,-odburkną, nieskory do rozmowy Score.
- Właśnie widzę, skoro tak to chciałabym cie przeprosić za nazwanie twego ojca śmierciożercą,-powiedziała zakłopotana Rose-trudność do przepraszania, i przyznawania się do błędów też dziedziczyła po ojcu.
-Co ? Ty mnie przepraszasz?-zapytał ze zdziwieniem chłopak.
-No jak widać!-odwarknęła rudowłosa.
-No więc przeprosiny przyjęte Weasley,-powiedział z wyższością.
-Co? I tylko tyle? Sądzę, że ty też powinieneś mnie przeprosić!-powiedziała oburzona zachowaniem chłopaka dziewczyna.
-Ja? Niby za co ?-sztucznie zdziwił się Scorpius.
-Za obrażanie mojej rodziny!-krzyknęła Krukonka.
-Aa, no tak,-zmieszał się młody Malfoy.
-Więc?-ponagliła Rose
-Przepraszam,-powiedział ledwo dosłyszalnie.
-Co? Co? Nie dosłyszałam,-powiedziała z rozbawieniem dziewczyna, ponieważ dobrze słyszała.
-Przepraszam!!-ryknął chłopak.
-Co się tutaj dzieje?! Co to za pogaduchy w czasie pracy?! Wynoście się już stąd! Wynocha!!-przerwał rozmowę wściekły woźny, krzyczał dopóki Rose i Score nie wyszli pędem z sali. Biegli aż zatrzymali się przy Wielkiej Sali, gdzie drogi do ich dormitoriów się rozchodziły. Na sekundę się zatrzymali i popatrzyli na siebie, po czym Scorpius ruszył schodami w dół w stronę lochów zaś Rose poszła korytarzem w stronę Wierzy Zachodniej. Za nim jeszcze nie minęła zakrętu obróciła się i spojrzała za odchodzącym chłopakiem, który obrócił się dokładnie w tym samym momencie, po chwili nieznacznie mrugną do Rose i odszedł, zaś dziewczyna odwzajemniła mu uśmiechem i poszła szybkim krokiem do dormitorium. Gdy doszła do Pokoju Wspólnego, było w nim jeszcze trochę osób, które albo czytały książki, albo rozmawiały. Dziewczyna szybko ruszyła w stronę pokoju, który dzieliła z koleżankami. W dormitorium byłą tylko Eveline, która leżała na łóżku i czytała czarodziejskie pismo dla nastolatek.
-Hejka, wiesz, że według tego quizu chłopak dla mnie ma czarne włosy i zielone oczy, nie znasz takiego przypadkiem?-zapytała wesoło dziewczyna, która dobrze wiedziała, że chodzi o Albusa.
-Nie, wiesz , jeszcze takiego nie spotkałam, ale jak mi się uda, uwierz od razu cię o tym powiadomię,-ruda i z politowaniem pokręciła głową.
-Skoro tak bardzo podoba ci się mój kuzynek, to się z nim umów, anie każdego wieczoru zamęczasz mnie głupimi pytaniami o niego,-kontynuowała brązowooka.
-Nie przesadzaj, nie każdego wieczora,-powiedziała ze śmiechem ciemnowłosa i pokazała przyjaciółce język .
-Tsa, na pewno,-mruknęła pod nosem Rose.
-Oj daj spokój! Co ty taka wkurzona? Znowu stary Charms dał wam popalić na szlabanie?
-Niee, szlaban był taki jak zawsze..-powiedziała zmieszana Krukonka, nie była pewna czy chce się dzielić z kimkolwiek ostatnimi zdarzeniami. Jeszcze nie teraz-pomyślała.
-To co ci jest?-nie dawała spokoju Eveline.
-Nic jestem po prostu zmęczona, chciałabym już się położyć, jeśli pozwolisz,-powiedziała zirytowana.
-No dobra, jak nie chcesz mówić to nie. Dobranoc!-powiedziała niebieskooka i z powrotem zagłębiła się w swoje pismo.
-Dobranoc,-powiedziała Rose i wsunęła się pod cieplutką, niebiesko-czarną kołdrę. Rozmyślała, jak łatwo się domyślić o Scorpiusie. Zasnęła po jakimś czasie. Śniła jej się sytuacja, w której woźny nie przychodzi i nie rozpędza ich do pokoi, tylko rozmawiają długo, a na koniec Score całuje namiętnie Rose w usta. W momencie pocałunku, zadzwonił budzik dziewczyny i obudził ją z pięknego snu.

Rozdział III ~ Zemsta

Zbliżała się kolejna w tym tygodniu lekcja eliksirów. Rose była poddenerwowana, lecz też była bardzo zdeterminowana by dopiec Malfoy'owi. Miała w głowie ułożony plan,który miał wejść w życie już za kilka minut. Cała grupa weszła do sali i zajęli swoje  miejsca. Gdy profesor Collins kazała Rose zebrać referaty, dziewczyna skakała w duchu ze szczęścia. Gdy podeszła do stolika Malfoy'a i wzięła jego pracę, mruknęła pod nosem zaklęcie i zbierała kartki dalej. Po oddaniu wszystkich prac profesorce, Rose zajęła swoje miejsce obok Ev. Nie mogło pójść łatwiej-cieszyła się w myślach dziewczyna.
-Co ty taka wesoła dzisiaj?-spytała szeptem Eveline.
-Moja zemsta na Malfoy'u właśnie weszła w życie-cieszyła się ruda.
-Oo. A co takiego zrobiłaś?-dopytywała się Krukonka.
-Na razie ci nie powiem, to niespodzianka.Dowiesz się na następnej lekcji eliksirów.-odpowiedziała.
-No dobra.Tylko uważaj Rose żebyś nie wpakowała się w jakieś kłopoty,-zmartwiła się koleżanka.
-Nie przesadzaj, przecież nie zrobiłabym nic czego bardzo zabrania prawo,-
-CISZA!-przerwał dziewczynom rozmowę wrzask nauczycielki.
Reszta lekcji minęło normalnie. Malfoy otrzymywał wiele punktów, a odpowiedzi Rose były ignorowane. Lecz tym razem dziewczyna się nie złościła,ponieważ wiedziała, że to się niedługo skończy. Jeszcze zobaczymy kto jest lepszy-myślała zadowolona Weasley'ówna. Po skończonej lekcji dziewczyny ruszyły na zielarstwo. W pewnym momencie zatrzymali ich Albus i Scorpius.
-Co ty dzisiaj taka zadowolona Weasley?-dopytaywał się blondwłosy chłopak.
-Nie twoja sprawa Malfoy! A tak w ogóle to ja już nie mogę być wesoła?!-obruszyła się dziewczyna.
-W sumie możesz, ale zwykle masz paskudną minę, zresztą jak wszyscy Weasley'owie,-powiedział wrednie chłopak.
-Ty..! Jak Ty śmiesz?! Radzę ci odwal się od mojej rodziny, rozumiesz?!-gorączkowała się ruda, akurat te zachowanie odziedziczyła po ojcu, który też strasznie nienawidził obrażania jego rodziny.
-Scorpius! Przystopuj trochę!-ostrzegł kolegę Albus.
-Ja mam świetną rodzinę w przeciwieństwie do ciebie Malfoy! Ojciec śmierciożerca,który powinien siedzieć w Azkabanie!-krzyczała, czerwona na twarzy i bliska łez Rose.
-Ani słowa o moim ojcu!-zdenerwował się Score
-Bo co?! Naślesz na mnie go ?! hahaha !-roześmiała się sarkastycznie rudowłosa.
-Zamknij się!-ryknął młody Malfoy!-i w sekundzie wyciągnął różdżkę, celując w Rose. Dziewczyna nie była gorsza,w tej samej sekundzie celowała w chłopaka swoją. Patrzyli na siebie wściekłym wzrokiem. Pozostała dwójka stałą z boku oniemiała zachowaniem swoich przyjaciół! Zaabsorbowani kłótnią, nawet nie zauważyli, że zaczęła się kolejna lekcja. Nagle zza roku wyszedł profesor Longbottom.
-Co się tutaj dzieje?!-krzyknął. Odpowiedziała mu cisza. Rose i Scorpius nadal celowali w siebie różdżkami.
-Opuścić mi te różdżki! Natychmiast !-krzyknął coraz bardziej zdenerwowany nauczyciel.Tym razem posłuchali i powoli spuścili różdżki,ale nadal nie spuszczali z siebie wściekłego wzroku.
-Natychmiast macie mi wyjaśnić co tutaj się dzieje! Teraz!
W końcu odpowiedział Albus.
-No bo oni się pokłócili, Score obraził rodzinę Rose, a ona odpowiedziała mu tym samym,-powiedział cicho Al
-Tak było, ale to Malfoy zaczął to wszystko-dodała nieśmiało Eveline.
-Jestem oburzony waszym haniebnym zachowaniem,-powiedział już spokojnie Neville.
-W takim razie; Slytherin i Ravencalv tracą po 20 punktów, dodatkowo każde z was ma tygodniowy szlaban u woźnego. Wasza dwójka-tu pokazał na  Albusa i Eveline, może odejść, A wy,-zwrócił się do pozostałych,-idziecie za mną! Po tych słowach poprowadził ich do Opiekunów Domów.
Albus z Eveline stali osłupiali na korytarzu.Nie mogli zrozumieć zachowania ich przyjaciół.
-Ale się porobiło,-zaczęła rozmowę Ev.
-Noo, wiesz Tyle ile czasu znam Rose, nigdy tak się nie unosiła, zawsze była raczej spokojna i opanowana.
-Ja myślę,  że to Scorpius tak na nią działa,-wyjaśniła ciemnowłosa.
-Wiesz ja myślę, że Rose podoba się Score'owi,-uśmiechną się Potter.
-Ja uważam, że Score także nie jest obojętny naszej Rosie.
-Jak dzieci , jak dzieci,-pokręcił głową Albus.
-Hihihih! No tak,-zgodziła się dziewczyna.
Rozmawiając odeszli w stronę Wielkiej Sali na obiad, gdyż stwierdzili, że nie ma sensu już iść na lekcje. W tym samym czasie Rose otrzymywała reprymendę on starego profesora Filtwick'a, zaś Score musiał wysłuchiwać gadania profesor Goldenmayer, która uczyła transmutacji. Oboje wyszli bardzo wkurzeni, od swoich opiekunów i przysięgli w myślach zemstę.

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział II ~Kłótnia

Mijały kolejne miesiące w Hogwarcie i Rose już całkowicie zadomowiła się w zamku. Bardzo szybko okazało się, że poszła w ślady swojej matki i stała się najlepszą uczennicą na roku. Jej ulubionym przedmiotem, ku zdumieniu wszystkich, były eliksiry. Przedmiotu nauczała bardzo wymagająca profesor Amelia Collins, która, jak słyszała Rose,była godną następczynią legendarnego profesora Snape'a. Jedyną rzeczą, która denerwowała ją na jej ulubionych zajęciach był Scorpius Malfoy. Dziewczyna nie mogła znieść,   zachowania blondyna, który cały czas się popisywał na lekcjach, i wszystko wychodziło mu na nich idealnie i wcale nie przykładał wysiłku do swoich dobrych stopni z eliksirów, w czasie gdy Rose musiała naprawdę ciężko pracować na swój sukces. Z tego wszystkiego  najgorsze  było to że młody Malfoy podobał się Rose, która wcale nie chciała się do tego przyznać nawet przed sobą i miała świadomość, że ta cała rywalizacja była skierowana w nią, w zdenerwowanie jej. Score rozkoszował się denerwowaniem Rose, która dostawała białej gorączki, siląc się na ignorowanie chłopaka. Czarę goryczy dopełniało niedocenianie wysiłków Weasley'ówny, przez nauczycielkę, która widocznie faworyzowała blondyna, a na pracę Rose ledwo rzucała przelotne spojrzenie. To strasznie denerwowało pannę Weasley, która była przyzwyczajona do chwalenia jej pracy na wszystkich zajęciach. Ostatnie w tym dniu eliksiry dostatecznie dobiły dziewczynę. Przygotowywali eliksir Leczący, wywar Rose i Scorpiusa były identyczne i idealne, lecz nauczycielka i tak pochwaliła tylko Scorpiusa, stawiając mu Wybitny, a eliksir Rose oceniła na ledwie Powyżej Oczekiwań. Dziewczyna nie wytrzymała,
-Co?! Dlaczego ?!  Co Pani nie pasowało w moim eliksirze?!-krzyknęła dziewczyna
- Nie podnoś głosu Weasley, ja dobrze wiem co było nie tak,-odpowiedziała Collins
- Mój eliksir był identyczny co Malfoya,-kontynuowała, czerowona na twarzy Rose.
-Ravenclav traci 20 punktów!
-Co?! Za co ?! Za szczerość?!,-uniosła się rudowałosa
-Szlaban Weasley! W moim gabinecie o 20!
Rose tylko spuściła wzrok i wyszła z sali. Właśnie zarobiła swój pierwszy szlaban , ale wcale nie żałowała, ponieważ kłóciła się w słusznej sprawie. Zamyślona szła na obiad, gdy nagle wpadała na kogoś, a tym kimś okazał się Malfoy.
-Sorry, nie zauważyłam cię,-zarumieniła się Rose.
-Nie, to ja na ciebie czekałem.
-Na mnie?,-ździwiła się dziewczyna
-No tak , chciałem Cię przeprosić za eliksiry, ale to nie moja wina, że mam swój urok i nauczycielki mnie lubią,-odrzekł nieskromnie Score
-Tsa, nauczycielki cię lubią, ale to ty mnie cały czas denerwujesz i prowokujesz na zajęciach!,-oburzyła się rudowłosa.
-Oj daj spokój! Po prostu nie możesz znieść, że jestem w czymś lepszy od Ciebie!
-Że niby ja nie mogę znieść!? hahaha!,-oburzyła się Rose, choć w głębi duszy wiedziała, że jest to prawda.
-A co niby nie? Cały czas tylko starasz się mnie przescignąć w eliksirach, ale ci za bardzo nie wychodzi!-powiedział z wyższością Malfoy
-Ja, jestem 100 razy lepsza od Ciebie ,Malfoy!
-Ta, chyba tylko w podlizywaniu się nauczycielom!-odpowiedział jadowicie chłopak.
-Ja nie muszę się podlizywać, w przeciwieństwie do ciebie, ja mam wrodzony talent i inteligencje!-krzyknęła dziewczyna. Po czym uniosła wysoko głowę i odeszła w stronę Wielkiej Sali szybkim krokiem.
-Jeszcze zobaczymy Weasley!-krzykną za nią Scorpius.
Ta mała zaczyna mnie irytować-pomyślał blondyn i odszedł w stronę pokoju wspólnego Ślizgonów.
Rose usiadła z wkurzoną miną przy stole Ravencalvu, kładąc dość mocno torbę obok siebie! Eveline od razu zaczęła się wypytywać o przyczynę złego humoru koleżanki. Ta opowiedziała jej o kłótni z Malfoyem.
- I on mi wtedy powiedział, że ja się podlizuje! Rozumiesz?! Że ja ! Podlizuje się! Beszczelny!-gorączkowała się Rose.
-Wredny Ślizgon!-skwitowała Ev.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, na odchodne rzucił mi jeszcze że "zobaczymy" ! Dobra jak chce wojny to będzie ją miał !-krzyknęła ruda i pędem pobiegła do biblioteki, zostawiając Eveline samą przy stole Krukonów. Po chwili, ku ździwieniu dziewczyny dosiadł się do niej Albus.
-Gdzie się podziała Rose? Wybiegła stąd jak burza?-zapytał chłopak.
-Ech ! Pokłóciła się z Malfoyem, zarzucił jej, że swoje oceny zawdzięcza podlizywaniu się,-odpowiedziała ciemnowłosa.
-Uuu, to sobie przegiął chłopak, Rose nienawidzi gdy ktoś kwestionuje jej umiejętności,-wyjaśnił Al i uśmiechną się to Krukonki.
- Aaa, no to rozumiem jej zbulwersowanie!-powiedziała dziewczyna i odwzajemniła uśmiech.
- Mam nadzieję, że za bardzo się nie wkurzyła.
-Złudne twe nadzieje, jak wybiegała stąd to powiedziała że jak Malfoy chce wojny to będzie ją miał, to chyba nie wróży dobrze,
-No to Malfoy ma przewalone, Rose jest bardzo ambitna, uparta i zawsze unosi się honorem, nie odpuści mu tak łatwo,-zmartwił się czarnowłosy
-Mi tam go nie będzie szkoda, i tak go nie lubię, jest taki wyniosły i uważa się za lepszego od innych,-skrzywiła się Eveline
-Powiem ci , że on nie jest taki zły jak się go lepiej pozna,-bronił kolegę Albus
-Pewnie tak, ale ja nie chcę go lepiej poznawać,-zaśmiała się dziewczyna.
-Dobra muszę iść, zaraz mam zielarstwo, nie mogę się spóźnić, do zobaczenie Ev,-pożegnał się chłopak
-No ja też, zaraz mam transmutację, mam nadzieję, że się zobaczymy , pa !,-powiedziała dziewczyna, pomachała i słodko uśmiechnęła się do zielonookiego.
Idąc w stronę szklarni chłopak rozmyślał o Eveline. Bardzo mu się podobała i nie bardzo wiedział jak to dalej rozegrać.Jego plany przerwał profesor Longbottom, wpuszczając klasę do szklarni. Ciekawe co kombinuje na Malfoya Rose , wyglądała na zdeterminowaną żeby mu dopiec-myślała Ev.

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział I ~Początek


Jest to mój pisarski debiut więc proszę o wyrozumiałość.Będę bardzo wdzięczna za wszelkie komentarze.Kolejne części będą się pojawiać, mam nadzieję,codziennie.Zapraszam na pierwszy rozdział!

Rose Weasley była przerażona, siedziała na stołku w Wielkiej Sali Hogwartu i właśnie miała usłyszeć swój przydział. Przez całe lato, całą drogę do Hogwartu była wyluzowana i pewna siebie. Aż do wydarzenia sprzed 3 minut. Jej kuzyn, a za razem najlepszy przyjaciel trafił do Slytherinu. To nie możliwe, przecież mieli trafić razem do Gryffindoru-dziewczyna była w pełni przekonana co do swojego domu. Jej głębokie rozmyślania przerwał krzyk Tiary Przydziału- Ravenclaw! Rose zamarła. W jej głowie kłębiły się chaotyczne myśli. Po kilku sekundach, które wydawały się wiecznością Weasley'ówna ruszyła powolnym krokiem w stronę stołu Krukonów, witana oklaskami. Usiadła obok ciemnowłosej, ładnej dziewczyny, która odrazu przedstawiła się:

- Cześć! Jestem Eveline Montgomery, ale wszyscy mówią na mnie Ev.-powiedziała dziewczynka i podała rękę Rose, przy czym szeroko się uśmiechnęła.
- Hej jestem Rose Weasley-przedstawiła się rudowłosa, odwzajemniając uśmiech.
- Miło cię poznać, a tak na marginesie widziałam twoją minę po tym jak usłyszałaś przydział, coś nie tak , nie lubisz Ravenclavu?
- Nie, to nie tak, że nie lubię, tylko po prostu bardzo mnie to zaskoczyło, wiesz cała moja rodzina od pokoleń była w Gryffindorze i byłam pewna, że mnie też tam przydzielą-tłumaczyła się Rose
- Aaa, to wszystko wyjaśnia.-powiedziała Ev i ponownie się uśmiechnęła.
Rose czuła, że zostaną przyjaciółkami. Była zadowolona, że od razu znalazła jakieś oparcie, ponieważ dalej była bardzo zagubiona  i zszokowana swoim przydziałem. Zaczęła rozglądać się po sali, wszędzie widziała rozgadane osoby. Jej wzrok powędrował w stronę stołu Slytherinu, jej oczy nagle rozszerzyły się ze zdziwienia, właśnie zobaczyła jak Albus wesoło rozmawia z blondwłosym chłopakiem przed , którym na peronie ostrzegał ją ojciec.Jednocześnie ten chłopak bardzo zaintrygował Rose. Miał platynowe,blond włosy, które za pomocą żelu,wystylizował w tzw "artystyczny nieład" , szare, przenikliwe oczy i kpiący uśmiech. Dziewczyna nie chciała się przed sobą przyznać, że ten chłopak jej zaimponował.Przypatrywała się mu dłuższą chwilę, gdy chłopak   nagle popatrzył na nią zaciekawionym spojrzeniem.Rose natychmiast opuściła, zawstydzona wzrok z  powrotem na swój talerz i zajęła się jedzeniem ziemniaków. Po chwili Eveline wciągnęła w rozmowę Rose, lecz dziewczyna nadal rzucała ukradkowe spojrzenia chłopakowi. W tym samym czasie Scorpius rozmyślał o rudowłosej dziewczynie, która patrzyła na niego ze stołu Krukonów. Z zasady chłopak nie zwracał uwagi na dziewczyny tego typu, lecz ta była wyjątkiem. Miała długie, do pasa rude włosy,brązowe duże oczy, różowe usta, a jej nos zdobiło kilka uroczych piegów .Nie była piękna, lecz Score umiał dostrzec jej urodę. Siedział tak zamyślony, gdy Albus szturchną go w bok, wyrywając chłopaka z głębokiego zamyślenia.
-Co jest Score?-zapytał Albus
-Widzisz tą rudowłosą dziewczynę przy stole Krukonów? Nie wiesz przypadkiem jak się nazywa?-odpowiedział Scorpius, pokazując Rose palcem.
-No jasne, że wiem jak się nazywa!To moja kuzynka Rose,Rose Weasley-krzykną Al.
-Co?!-zaintrygował się blondyn.-Weasley'ówna, może być taka ładna?!
-Ty! nie przeginaj lepiej! Nie zapominaj, że to moja rodzina!  radze  Ci lepiej jej nie obrażać- obruszył się młody Potter
-Dobra, dobra! Wyluzuj Al! Przecież nic nie powiedziałem!- bronił się Scorpius.
- Dobra, ale radze Ci na przyszłość nie wyrażać się tak o mojej rodzinie, -zastrzegł Albus
- No okey.
- Ale czy mi się wydawało czy ty powiedziałeś, że jest ładna?-zaciekawił się czarnowłosy.
-Oj od razu, że ładna.Po prostu zwróciła moją uwagę i tyle,-speszył się Score
-Ta, ta , już ja wiem swoje,-cieszył się Al.
- Spadaj Potter!,-krzyknął Malfoy
-Dobra daje spokój , ale jak chcesz mogę Cię z nią zapoznać,-zaproponował chłopiec.
-Nie, dzięki. Sam umiem o siebie zadbać,-odrzekł, zdenerwowany blondyn.
-Oj już nie wkurzaj się,-chciał załagodzić sytuację kolega.
- Dobra, ale bez takich , okey ?
-Spoko,-ucieszył się Albus.
Po tych słowach wszyscy wstali, kierując się do swoich dormitoriów. W tym czasie Rose, zdążyła już się bliżej poznać z Eveline, która okazała się bardzo sympatyczna i ostro zakręcona.Wychodziły z Wielkiej Sali rozmawiając i głośno śmiejąc się. Przy wyjściu z Sali, spotkali pierwszorocznych ze Slytherinu, Rose odszukała wzrokiem Albusa i szybko do niego podeszła ciągnąć za sobą Ev. 
-Hej Al !,-przywitała się Rose.
-Oo! Rose ! Fajnie Cię widzieć!, Patrz co się porobiło, mieliśmy razem być w Gryffindorze, a wyszło że ja jestem w Slytherinie , a ty w Ravenclavie.
-Noo, ale się porobiło! Al poznaj moją koleżankę Eveline-, powiedziała Rose
-Miło cię poznać Eveline , jestem Albus,- przedstawił się czarnowłosy i obrzucił badawczym spojrzeniem dziewczynę.
-Mi Ciebie też, mów mi Ev,-powiedziała ciemnowłosa uroczo uśmiechając się do Al'a.
- Ach , jakże mógłbym zapomnieć, to mój kolega Scorpius Malfoy,- powiedział Albus, jednocześnie przyciągając chłopaka do siebie.
- Jestem Malfoy, Scorpius Malfoy,-przedstawił się chłodno chłopak i rzucił wszystkim wyniosłe spojrzenie, przytrzymując się sekundę dłużej na Rose.
Dziewczyny spojrzały pogardliwie na Ślizgona i odpowiedziały cicho "Cześć"
-Chodź Rose, musimy już iść,- pociągnęła za ramie koleżankę Ev, ciągle uśmiechając się do młodego Pottera.
-Dobra już idziemy, do zobaczenia Al !-rzuciła na pożegnanie dziewczyna.
-Pa dziewczyny, do jutra!-powiedział Albus i ostatni raz spojrzał a na Eveline.
Idąc do dormitoriów Rose rozmyślała o Scorpiusie. Spodziewała się jego trudnego charakteru, lecz i tak zabolało ją to wyniosłe powitanie. Zaś Eveline była bardzo zadowolona, Al wpadł jej w oko i wydawało jej się, że on też to odwzajemnia. W myślach już układała plany ich randek. Gdy dziewczyny dotarły do dormitorium , okazało się, że mieszkają jeszcze z dwoma dziewczynami. Nieśmiałą blondynką-Ashley Bott i wesołą brunetką o złotych, hipotyzujących oczach-Irin Mossand. Rose, dalej była lekko zagubiona, lecz czuła się już pewniej w towarzystwie koleżanek. Gdy już dziewczyny skończyły rozmawiać o swoich wrażeniach i zgasło światło. Weasley'ówna mogła w końcu spokojnie przemyśleć,wszystkiej sprawy.W końcu pod natłokiem wszystkich myśli, Rose zmorzył sen. Całą noc śniły jej się dziwne sceny w roli głównej ze Scorpiusem. To samo przeżywał tej nocy Score, tylko u niego w główniej roli była Rose.