czwartek, 24 stycznia 2013

Konkurs

Na kolejny rozdział trzeba będzie poczekać, a to dlatego, że mam pomysł na konkurs. Jak wiecie w ostatniej części  Scorpius podsunął Rose plan zemsty na Alex'ie. Chciałabym wiedzieć jakie są wasze pomysły na tą zemstę ^^ Na wasze propozycje czekam, tutaj w komentarzach lub na moim ask'u(http://ask.fm/DoMiniQue7). Najlepszy pomysł będzie zrealizowany w kolejnym rozdziale :) Powodzenia :*

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział X ~ Niespodziewana pomoc.

Jestem wszystkim bardzo wdzięczna za komentarze :) Dzięki temu mam ochotę i motywację pisać :P Ten rozdział krótki, ale nie miałam dzisiaj jakiejś wybitnej weny :/ Miłego czytania :*

Po nagłym zderzeniu Rose się zachwiała, lecz przed upadkiem uchroniły ją czyjeś silne ramiona. Wzniosła w górę zapłakane oczy, i spojrzała prosto w szare tęczówki chłopaka, w którym od razu rozpoznała Malfoy'a. Dziewczyna natychmiast gwałtownie odskoczyła zakłopotana.
-Przecież cie nie zjem..-mruknął blondyn.
-Ech.. no tak.. dzięki za przytrzymanie,-odpowiedziała zmieszana rudowłosa.
- Gdzie tak pędziłaś i dlaczego płaczesz,-zaciekawił się Scorpius.
-Myślę, że to cię nie interesuje..-stwierdziła Krukonka.
- Powiedzmy, że intryguje mnie fakt, że płaczesz i chciałbym znać tego powód,-odparł odważnie Ślizgon.
- Zerwałam z chłopakiem, on mi wygarnął, że tracił ze mną czas i że jestem sztywna, a i jeszcze zrobił to przy całej szkole! Zadowolony?!-krzyknęła zirytowana Rose.
-Powiedzmy, że częściowo! Ale przecież sama z nim zerwałaś, powinnaś się cieszyć!-powiedział roztropnie chłopak.
-  I tak  nie zrozumiesz!-westchnęła z rezygnacją Weaysley'ówna.
- Postaram się..-poinformował Score, po czym usiadł na pobliskich schodach, które, jak wywnioskowała Rose prowadziły do sowiarni.
- Chyba nie mam wyboru..-westchnęła ruda i zaczęła opowiadać swoją historię. Chwilami nie mogła uwierzyć, że zwierza się ze swoich problemów miłosnych, swojemu wrogowi. O dziwo, chłopak słuchał uważnie i ani razu nie przerwał monologu Krukonki.
- A najgorsze, że mi naprawdę na nim zależało, a on powiedział mi tak po prostu, że żałuje czasu spędzonego ze mną..-zakończyła swoją opowieść rudowłosa, której oczy znowu napełniły się łzami.
-A ja już myślałem, że zaskoczysz mnie jakąś intrygującą historią,-zadrwił blondyn.
-Jeśli śmieszą cię moje przeżycia i uczucia to proszę bardzo śmiej się dalej, ale już nie w mojej obecności!-uniosła się gniewem Rose. Poderwała się ze schodków i już miała odejśc, gdy chłopak złapał ją za rękę .
-Ej! Weasley! Daj spokój ! Siadaj!-powiedział Ślizgon i pociągną dziewczynę z powrotem w dół.
-No co ?! Nie udawaj teraz, że zależy ci na moim towarzystwie!-zirytowała się Krukonka.
- Masz rację nie zależy, ale nie mam nic lepszego do roboty, a patrzenie jak się załamujesz sprawia mi przyjemność,-powiedział Scorpius, bezczelnie się uśmiechając.
-Pff..!-prychnęła brązowooka, ale nie ruszyła się ze schodków.
-To jaki masz plan zemsty?-zagadnął po chwili Malfoy junior.
-Zemsty? Ja się nie mszczę!-odpowiedziała.
-Ta jasne! Jak w pierwszej klasie wymyśliłaś plan zemsty, to do tej pory nie otrzymałem Wybitnego z Eliksirów,-odparł z przekąsem blondyn.
-Ach ! Tak, pamiętam.-dziewczyna zarumieniła się na tamto wspomnienie.
-Chyba nie zamierzasz mu teraz odpuścić, po takiej zniewadze?-kontynuował, Score z błyskiem w oku.
-Oj daj spokój, ja nie zamierzam się na nikim mścić!-odparła spokojnie ruda.
-No nie! Chyba żartujesz! I powiesz mi, że to ujdzie mu płazem?!-oburzył się szarooki.
- Weź! Ja nawet nie mam żadnego pomysłu na tą zemstę!-krzyknęła, zmęczona już tym wszystkim Krukonka.
-Ty nie masz, a ja ci bardzo chętnie podrzucę ciekawy plan,-odparł wesoło Score.
-A od kiedy to ty jesteś taki uczynny?,-zaintrygowała się Rose.
-Nie jestem uczynny, ale jeszcze nie zdążyłem odwdzięczyć się temu palantowi za tamtą w Trzech Miotłach!-odrzekł, niby z obojętnością chłopak, chociaż w jego oczach było widać groźnie błyski.
- No dobra, gadaj ten plan,-zgodziła się rudowłosa, bo i tak wiedziała, że Malfoy się od niej odczepi z tą zemstą. Przez następne 15 minut Ślizgon, dokładnie tłumaczył swój chytry plan zaintrygowanej Krukonce.

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział IX część II ~ Dyskoteka

Dzięki, dzięki, dzięki za komentarze!Naprawdę mnie mocno pocieszyły i zmotywowały. Bardzo dziękuję za opinie i rady osobie "twój kochany krytyk", postaram się dostosować :P A oto kolejna część, zapraszam do czytania :)

Gdy dziewczyny doszły do Wielkiej Sali zaniemówiły z wrażenia. Do wcześniejszych dekoracji doszły jeszcze pojedyncze świeczki utrzymujące się w powietrzu i małe, zaczarowane nietoperzyki które latały nad głowami uczniów rozsypując brokat. Zamiast czterech zwykłych stołów domów na sali było wiele mniejszych okrągłych stolików.
-Wow! Dyrektorka się postarała! Miała być zwykła dyskoteka, a tutaj jakiś większy bal się zrobił,-powiedziała ze zdziwieniem Irin.
- Noo.. Dobrze, że chociaż ładnie się ubrałyśmy,-zgodziła się Eveline.
- Dobra! Dość podziwiania, idziemy zająć miejsca.-zarządziła Ashley.
Rose nie odzywała się, szukała wzrokiem Alexa. Ze zdziwieniem stwierdziła, że jej chłopaka nie ma na sali. Dziwne, zwykle zawsze był wcześniej,-pomyślała dziewczyna i ruszyła za koleżankami. Gdy usiadły wreszcie przy stole, Rose mogła spokojnie się porozglądać. Zauważyła, że prawie wszystkie dziewczyny były wystrojone. Jak dobrze, że posłuchałam Ev, bo teraz bym wyszła na debilkę,-pomyślała z ulgą rudowłosa. Nagle jej wzrok zatrzymał się na parze wchodzącej do sali, w której Rose rozpoznała swojego chłopaka i widzianą wcześniej Gryfonkę. Dziewczyna trzymała się ramienia chłopaka i głośno śmiała się z jego żartów. Brunet nawet nie spojrzał w stronę swojej dziewczyny, lecz usiadł wraz z koleżanką przy stoliku. No nie tego już za wiele!-pomyślała ze złością Weaysley'ówna. Z zamyślenia wyrwał ją głos swojej przyjaciółki.
-Przykro mi, ale to miejsce jest zajęte,-mówiła do wysokiego blondyna wskazując miejsce obok Rose.
-Nie, proszę siadaj. Jest  wolne.-zaprotestowała szybko ruda.
-Rose! No co ty! Przecież trzymałaś miejsce dla Alex'a,-zdziwiła się ciemnowłosa.
-On już sobie znalazł miejsce,-powiedziała ze złością dziewczyna wskazując ruchem głowy miejsce gdzie siedział jej chłopak wraz ze swoją towarzyszką.
- No nie!-powiedziała z niedowierzaniem Krukonka. Lecz nie dane jej było dokończyć swojej wypowiedzi co do osoby Alex'a, ponieważ wstała dyrektorka i zaczęła przemawiać. Do Rose nie docierały słowa McGonagall, rozmyślała o swoim związku. Teraz dopiero dziewczyna zdała sobie sprawę, że w ostatnim tygodniu gwałtownie oddalili się od siebie. Widywali się bardzo rzadko, Gryfon zwalał to na częste treningi Quidditcha, zaś dziewczyna na dużo nauki. Może uda nam się jeszcze odświeżyć nasze relacje,-pomyślała Krukonka. Jej rozmyślania przerwało pojawienie się potraw na stole, lecz dziewczyna i tak nie była w stanie niczego przełknąć. Postanowiła od razu porozmawiać ze swoim chłopakiem. Wstała od stolika i udała się w stronę miejsca gdzie siedział Alex.
-Hej! Miałam nadzieję, że usiądziesz dzisiaj koło mnie..-zaczęła rudowłosa.
-Hej Rose! Wybacz tak wyszło, przykro mi,-powiedział, chociaż było widać, ze wcale tak nie jest.
-Poznaj to moja koleżanka Camille, Camille to moja dziewczyna Rose,-przedstawił dziewczyny, chociaż jego mina wskazywała, że niechętnie przyznaje się przed Gryfonką, że ma dziewczynę.
- Ach tak, dużo o tobie słyszałam Rose, miło mi cie poznać,-przywitała się blondynka i spojrzała na Krukonkę z lekką niechęcią.
- Ta jasne. Do zobaczenie później!-powiedziała rudowłosa, napięcie się odwróciła i odeszła nie czekając na pożegnanie. Kipiała złością, jak on mógł mnie tak wyniośle potraktować i to jeszcze przy tej dziewczynie. Opadła z rezygnacją na swoje miejsce, lecz nie dane jej było pozłościć się w spokoju ponieważ nieznajomy chłopak, który się wcześniej do nich dosiadł postanowił zagadać.
-Cześć! Nazywam się Robert. A ty jak słyszałem Rose,-powiedział chłopak i miło się uśmiechnął. Rudowłosa nie miała ochoty flirtować, lecz pomyślała, że co ma do stracenia.
-Hej! Skąd wiesz jak się nazywam?-spytała zaciekawiona brązowooka.
- Ładna, rudowłosa, Krukonka! Tylko ty pasowałaś do tego opisu.-wyjaśnił blondyn.
- A kto mnie tak wnikliwie opisywał?-zdziwiła się.
- A taki jeden kolega,-odparł tajemniczo chłopak.
-I pewnie się nie dowiem jaki kolega?-spytała brązowooka.
-Niee, to zostanie moją tajemnicą,-zaśmiał się nieznajomy.
-No trudno, próbowałam. A z jakiego jesteś domu, bo jakoś wcześniej cię nie widziałam?
-Jestem z Hufflepuff'u, raczej staram się nie wychylać,-przyznał nieśmiało blondyn.
-Aha, rozumiem,-skwitowała lakonicznie Rose, nie miała ochoty na rozmowę, po głowie cały czas chodziła kwestia jej związku.
-Wybacz, muszę wyjść do toalety,-powiedziała i szybko wstała od stołu nie czekając na odpowiedź chłopaka. Wcale nie miała potrzeby pójścia do łazienki, lecz stwierdziła, że musi wyjść z zatłoczonej sali i skierowała swoje kroki do ubikacji. Szła wolnym krokiem rozmyślając, nagle poczuła mrowienie w plecach, takie samo jakie czuła ponad miesiąc temu w bibliotece. Delikatnie przyspieszyła kroku, była prawie na sto procent pewna, że ktoś ją obserwuje, ucieszyła się gdy na końcu korytarza zobaczyła drzwi damskiej toalety. Po zamknięciu drzwi, dziewczyna starała się uspokoić, podeszła do parapetu i usiadła na nim.  Jestem histeryczką! Pewnie, ktoś po prostu szedł sobie korytarzem, a ja od razu ubzdurałam sobie, że ktoś mnie śledzi,-zganiła siebie w duchu Krukonka. Przed wyjściem poprawiła sobie jeszcze makijaż i ruszyła z powrotem do Wielkiej Sali. Gdy doszła, zobaczyła że wiele par jest już na parkiecie, w tym jej chłopak i Camilla. Ta laska zaczyna działać mi już na nerwy!-pomyślała z irytacją. Nie zastanawiając się długo, podeszła do tańczącej pary.
-Widzę, że ja już wcale ci nie jestem potrzebna,-zaczęła rudowłosa.
-O co ci chodzi Rose? Nie było cię na sali, więc poprosiłem do tańca Camille! Co w tym złego?!-oburzył się Gryfon.
-Wiesz, niech pomyślę.. A to, że ja jestem twoją dziewczyną, a nie ona! Nawet jak bym była na sali, to i tak wolałbyś poprosić ją do tańca, a nie mnie!-krzyczała Krukonka.
-Ale..-chciał zaprotestować chłopak.
-Nie przerywaj mi! Skoro tak dobrze się z nią bawisz, to niech ona zostanie twoją dziewczyną, z nami już koniec!-oznajmiła głośno Rose, nie zwracając uwagi na osoby, które im się przyglądają.
-Ty ze mną zrywasz?! Jak to ?!-mówił osłupiały Alex.
-A tak to! Już dawno między nami wypaliło się to coś co nas połączyło! Nie mieliśmy dla siebie czasu.-odparła.
-Ach tak! To wiedz, że miałem już ciebie dość, ciebie i tych twoich książek! Ile razy chciałem pobyć z tobą, ale nie! Ty wolałaś się uczyć! I dziwisz się, że ten czas wolałem poświęcić Camille, która przynjmniej to doceniała! I powiem ci jeszcze, że jesteś sztywna i nie umiesz się bawić!! Niepotrzebnie marnowałem na ciebie mój czas!-wyrzucał z siebie ze złością chłopak. Łzy stanęły w oczach Krukonki, nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się i szybkim krokiem wyszła z sali. Na korytarzu nie wytrzymała i wybuchła płaczem, bolały ją słowa Gryfona. Była z nim szczęśliwa i naprwade coś do niego czuła, a teraz dowiadywała się, że on żałował czasu spędzonego z nią. Zapłakana dziewczyna nawet nie wiedziała dokąd idzie, nagle wpadła na coś dużego, raczej na kogoś dużego. 

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział IX część I ~ Dyskoteka

Czy ktoś to wgl jeszcze czyta?! Mam wrażenie, że piszę tak beznadziejnie, że nikt nawet nie poświęca temu większej uwagi. Napisanie komentarza zajmie wam minutę,a mnie bardzo pocieszy i zmotywuje to pracy. Będę bardzo wdzięczna za każdą opinię.Dodam dzisiaj jeszcze jeden rozdział, ale nie wiem czy to ma większy sens ;/ 

Od wydarzenia w bibliotece minął miesiąc, a Rose nikomu o tym nie powiedziała. Ustaliła sobie, że to był wytwór jej wyobraźni i stwierdziła, że nie będzie sobie zawracać tym głowy, chociaż w głębi duszy czuła, że wtedy nie była jedyną osobą w bibliotece. Zbliżało się Halloween i Wielka Sala była pięknie przystrojona, w powietrzu wisiały wielkie dynie w środku ze świeczkami, a na ścianach wisiały ogromne pajęczyny, które cudnie błyszczały. Weaysley'ówna podeszła do stołu Krukonów i usiadła między Chris'em a Eveline.
-Hej Rose ! Słyszałaś! McGonagall pozwoliła nam w Noc Duchów ubrać się jak chcemy, bo po kolacji ma być dyskoteka!-entuzjazmowała się przyjaciółka.
-Ciekawy pomysł z tą dyskoteką,-odparła ze średnim zainteresowaniem rudowłosa.
-Ale fajnie! Tylko w co się ubrać? Hmm.. może tą turkusową bluzkę.. Niee, zbyt poważna..-mówiła bardziej do siebie niż to koleżanki Krukonka.
-Daj spokój Ev! Idziesz tam tańczyć, a nie na wybieg mody !-powiedziała dziewczyna.
-No wiesz co ! Jak się już pokazywać inaczej niż w szkolnej szacie to pokazywać się ładnie!-zaperzyła się ciemnowłosa.
-Ech.. Ja tam nie mam zamiaru się stroić!-odparła.
-Jasne! Uważaj bo jak Alex zobaczy te wszystkie ładne, skąpo ubrane dziewczyny to ty możesz pójść w odstawkę!-przestrzegła Eveline.
-Alex lubi mnie za mój charakter, a nie za to jak  wyglądam!-zaprzeczyła gwałtownie Weaysley'ówna.
-Jak każdy facet.. A popatrz sobie !-powiedziała z sarkazmem niebieskooka i wskazała ruchem głowy stół Gryffindoru. Gdy Rose tam spojrzała zobaczyła swojego chłopaka zajętego rozmową z ładną blondynką, której dziewczyna nie znała. Chłopak opowiadał jej żarty, a ona głośno śmiała się.
-To nic nie znaczy, on tylko z nią rozmawia!-powiedziała spokojnie ruda, chociaż poczuła ukłucie zazdrości.
-To zawsze zaczyna się od rozmowy! Potem są przypadkowe gesty, potem wszędzie razem chodzą, a na końcu on zdradza swoją dziewczynę z inną. Zawsze tak jest ! A i ona ma nad tobą dużą przewagę, ponieważ jest z nim w jednym domu i ma go częściej niż ty, a wiadomo co mogą robić wieczorami w Pokoju Wspólnym?-gadała z miną znawczyni Eveline.
-Oj przestań! Naczytałaś się tych wszystkich gazet dla nastoletnich czarownic i gadasz głupoty!-przerwała jej przyjaciółka, chociaż zaczęła czuć niepokój, bo wiedziała, że ma po części rację.
-Jeszcze zobaczymy!-powiedziała ciemnowłosa i odwróciła się do Irin, która pokazywała jej gazetę z ubraniami.
-Nie słuchaj  jej, Alex na pewno cie bardzo kocha i cie nie zdradzi!-pocieszył koleżankę Chris.
-Mam taką nadzieję..-westchnęła Rose i wyszła z Wielkiej Sali.
Hmm.. Jeśli Ev ma rację i jeśli brzydko się ubiorę, to Alex poleci do innych dziewczyn.. Lepiej poszukam czegoś ładnego..-myślała rudowłosa idąc do dormitorium. Miała dużo czasu do wieczora, ponieważ z okazji Halloween skrócono im lekcje po obiedzie, więc mogła się spokojnie przygotować. Po wywaleniu całej szafy, Rose stwierdziła z rezygnacją, że nie ma w co się ubrać. Usiadła na stercie ubrań i ukryła twarz w dłoniach. Nagle dostała olśnienia! Dostała się szybko do swojego kufra i zaczęła go przeszukiwać. nie wyjmowała tego, ponieważ sądziła, że i tak nie bd miała okazji w tym chodzić, a jednak się pomyliła. Jest idealna..-pomyślała wyjmując
 piękną turkusową sukienkę, którą dostała od cioci Ginny na swoje ostatnie urodziny. 
-Co tam robisz Rose?-zainteresowała się Ashley.
-Szukałam czegoś na dyskotekę i znalazłam, Patrz!-odparła Krukonka z radością pokazując sukienkę koleżance.
-Och! Jest piękna! Jestem pewna, że będziesz w niej pięknie wyglądać.-zachwycała się blondynka.
-Zaczekaj! Mam coś co będzie do niej pasować!-powiedziała i pobiegła do swojej szafy. Wróciła trzymając w rękach  turkusowe buty na wysokim obcasie.
-Och Ashley! Są cudowne, ale ja się w nich zabije!-odparła, zapatrzona w buty rudowłosa.
-Oj przestań! Nałóż je to się przekonamy!-powiedziała radośnie.
Rose wzięła od koleżanki szpilki, usiadła na łóżku i włożyła je na stopy. pasowały jak ulał. Krukonka wstała ostrożnie łapiąc równowagę.
-A teraz przejdź się w nich kawałek,-rozkazała Ashley.
Dziewczyna zrobiła kilka niepewnych kroków, delikatnie się chwiejąc, lecz po kilku sekundach nabrała pewności i stąpała znacznie pewniej.
-Super! Teraz wskakuj w sukienkę, bo już siedemnasta! Nie zdążysz się umalować i uczesać.-wykrzyknęła koleżanka.
Rose, szybko poszła do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic, ubrała się w sukienkę, nałożyła szpilki i zrobiła delikatny makijaż. We włosy wpięła tylko ozdobną wsuwkę z kwiatkiem i była gotowa. Gdy wyszła zobaczyła, że pozostałe domowniczki były już ubrane. Ashley miała na sobie różową sukienkę bez ramiączek i różowe szpilki na odrobinę niższym obcasie, Irin miała złotą, delikatną sukienkę i czarne baleriny, ponieważ i tak była bardzo wysoka. Eveline zaś ubrana była w czarną koronkową sukienkę i czarne wysokie szpilki
-No dziewczyny! Bosko wyglądacie!-krzyknęła Rose.
-Rosie! Ty wcale nie gorzej!-powiedziała ze śmiechem Ev.
-To co idziemy podbijać imprezę?-spytała Irin, po czym wszystkie wyszły z dormitorium.


piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział VIII ~ Zdarzenie w bibliotece.

Wybaczcie kochani za taką długą przerwę, ale miałam zastój w wenie. Dzisiaj w moim województwie zaczęły się ferie więc będę miała dużo czasu na pisanie:) Zapraszam na kolejny rozdział!

Rose szła właśnie do Wielkiej Sali na kolację, rozmyślając o kolejnej lekcji gdy zobaczyła na końcu korytarza dwie, obściskujące się postacie. To jest paskudne.-pomyślała z odrazą dziewczyna, gdy w parze rozpoznała Malfoya i nieznaną jej bliżej Ślizgonkę. Minęła ich bez słowa tylko rzuciła spojrzenie pełne pogardy Od kiedy Scorpius zerwał z Anastazją stał się jeszcze gorszy niż wcześniej. Zaczął perfidnie uwodzić dziewczyny w różnym wieku i w dodatku z żadną nie był dłużej niż cztery dni, a one nie widzą w tym nic złego i dalej mu na to pozwalają, mało one same tego chcą. On traktuje kobiety jak zabawki! Odrażające! Nie do pomyślenia, że im to nie przeszkadza!-myślała rudowłosa. Co one w nim widzą! No dobra jest może i przystojny, ale jest strasznie chamski i zapatrzony w siebie! Rozmyślania Krukonki przerwał Alex, który niespodziewanie objął swoją dziewczynę w pasie i przytulił!
-Alex! Ale mnie wystraszyłeś!-zakomunikowała dziewczyna śmiejąc się.
-Hehe! Stęskniłem się za tobą.-powiedział Gryfon całując dziewczynę w szyję.
-Daj spokój! Przecież widzieliśmy się na obiedzie!-powiedziała.
-I co z tego! Ja w sekundzie gdy tracę cię z oczu, zaczynam tęsknić,-wyznał chłopak patrząc w brązowe oczy  Rose, która w odpowiedzi tylko namiętnie pocałowała go w usta. Była z nim naprawdę szczęśliwa, Alex był chłopakiem idealnym. Był troskliwy, ale nie zazdrosny, w jego oczach to ona była napiękniejsza, a inne dziewczyny nie istniały, zawsze umiał ją rozśmieszyć gdy była smutna. Byli parą już dwa tygodnie i nie mieli jeszcze za sobą poważniejszej kłótni, co bardzo cieszyło Rose. Gdy doszli to Wielkiej Sali rozdzieli się i poszli do swoich stołów.
- Cześć Al! Co tu robisz? Nie masz własnego stołu?-przywitała się z kuzynem.
- Co? Już nie mogę spędzić czasu ze swoją dziewczyną?-obruszył się Ślizgon.
- Oj no możesz! Ale i tak już spędzasz z nią każdą wolną chwilę, więc może dałbyś jej odpocząć podczas posiłków,-wytłumaczyła rudowłosa.
- Ale ja nie chcę od niego odpoczywać!-zaprotestowała Eveline i spojrzała czule na swojego chłopaka.
Rose tylko wywróciła oczami i usiadła przy stole i zaczęła jeść kanapki. Po skończonej kolacji postanowiła pójść jeszcze do biblioteki i dokończyć swój esej z OPCM. Na miejscu przywitała ją prawie całkowita pustka, nie licząc dwóch pierwszorocznych Puchonów.  Krukonka podeszła do półki i odszukała potrzebny jej tytuł, po czym usiadła przy stole, wyjęła pióro i zaczęła pisać. Zajęta pracą nawet nie zauważyła, że została sama w bibliotece. Nagle przeszedł ją dziwny dreszcz, mrowienie w plecach, czuła się jakby była obserwowana. Przerwała na chwilę pisanie i rozejrzała się po pomieszczeniu, nie zobaczyła niczego wykraczającego poza normę więc wróciła to pracy! Dziwne uczucie nie minęło, lecz nawet się nasiliło.W pewnym momencie Rose usłyszała czyjeś kroki i jakieś szuranie. To tylko moja wyobraźnia,-uspokajała sama siebie dziewczyna. W pewnym momencie usłyszała kroki wyraźniej, ruda wstała i rozejrzała się.
-Kim jesteś?! Pokarz się natychmiast!-krzyknęła. I w następnej sekundzie zgasła jedyna lampa w pomieszczeniu, ta na stoliku dziewczyny. Krukonka krzyknęła gwałtownie i wyciągnęła różdżkę. Oddychała głośno i nasłuchiwała, lecz słyszała tylko swoje, bijące jak oszalałe serce. Spokojnie, to tylko moja wyobraźnie płata mi figle, a świece zgasił podmuch wiatru,-myślała spanikowana rudowłosa.
-Co ty tutaj robisz tak po ciemku?-spytał niespodziewanie Gryfon.
- O Boże! Alex! Ale mnie przestraszyłeś! Świeca sama zgasła i nie zdążyłam jej zapalić!-wytłumaczyła się z bijącym sercem Rose.
-Aha. Szukałem cie! Znowu robiłaś pracę domową? Dziewczyno! Jest piątek, daj sobie chociaż na jeden dzień spokój!-powiedział chłopak.
- Tylko dokańczała. To ty chodziłeś wcześniej po bibliotece?-spytała brązowooka.
- Ja? Nie, no co ty! Podszedłem prosto do ciebie.-zaprzeczył niebieskooki.
- Aaa, no spoko. Wracajmy może już, zrobiło się późno,-postanowiła na razie nikomu nie mówić o zdarzeniu  w bibliotece, pomyśleli by jeszcze, że jest niespełna rozumu. Para wzięła się na ręce i wyszła z na korytarz. Nie zauważyli pary szarych oczu, które obserwowały ich zza półki.

czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział VII ~ Randka

Jak na razie nie udało mi się odzyskać utraconego rozdziału, ale nad tym cały czas pracuję ;) Na osłodę daje wam kolejną część. Miłego czytania :)

No niee! Boże! Poddaje się !-mówiła zrezygnowanym tonem Rose. Była godzina 7:30 sobotniego ranka. Dzisiaj właśnie studenci trzeciego roku mieli pierwszą wycieczkę do Hogsmeade, co dla Krukonki było szczególnie ważne, gdyż właśnie dzisiaj umówiła się z bardzo przystojnym Gryfonem.
- Co ty tak się wydzierasz z samego rana?- zapytała zaspanym tonem Eveline.
- Ratuuj Ev ! Nie mam się kompletnie w co ubrać dzisiaj na wycieczkę!-pożaliła się załamanym głosem przyjaciółka.
- Oo! Zaraz ci pomogę, tylko szybko skoczę to łazienki,- na słowo "ubrać" ciemnowłosa w mgnieniu oka się ożywiła. Szybko wyskoczyła z łóżka i popędziła do drzwi. Wyszła po 2 minutach i od razu podeszła do szafy koleżanki.
- No co my tu mamy.. Hmm.. To nie, to też odpada, Uhu.. To na pewno nie! To jest paskudne..- mruczała pod nosem Eveline, odrzucając na łóżko ubrania przyjaciółki.
- Ej ! Tą bluzkę naprawdę lubię- zaprotestowała głośno dziewczyna, gdy niebieskooka odrzuciła na dużą kupę różową bluzkę z falbankami.
- Rose ! Proszę cie ! Ta bluzka była modna może z pięć lat temu, a nie teraz!- odparła Krukonka z politowaniem kręcąc głową.
- No tutaj raczej nic nie znajdziemy, chodź do mojej szafy,-zakomunikowała i podeszła do mebla po drugiej stronie pokoju.
- Hej dziewczyny! Co robicie?-przywitały się Irin i Ashley, które właśnie przyszły ze śniadania.
- Rose idzie na randkę i musi się ładnie ubrać, szukam jej czegoś!- krzyknęła wesoło dziewczyna.
- Ev ! To wcale nie jest randka!-zaprotestowała głośno rudowłosa.
- Ooo ! Rose opowiadaj! Z kim idziesz?-zaciekawiły się koleżanki.
- Ojj, nikt taki. Zwykły kolega.-powiedziała cicho Weasley'ówna, rumieniąc się.
- Nie słuchajcie jej ! Ma na imię Alex  i jest z Gryffindoru, jest od nas straszy, chodzi do czwartej klasy. Uratował naszą Rose, gdy ta wpadła na znikający stopień.-relacjonowała wesoło ciemnowłosa.
- Ach tak ! Wiem kto to jest ! No Rose, masz szczęście, to jest najładniejszy chłopak na czwartym roku, no może nie licząc twego uroczego kuzynka Jamesa.-powiedziała Ashley uśmiechając się.
- Przestańcie! Idę z nim tylko na kremowe piwo i nic więcej!-przerwała, czerwona na twarzy ruda.
- Oj Rose, nie denerwuj się! Przecież my nie mamy na myśli nic złego!-powiedziała przepraszającym tonem Irin.
- Mam !-przerwał dyskusję krzyk  Eveline.
- To będzie idealne! Spójrzcie dziewczyny!- oznajmiła podekscytowana dziewczyna pokazując im strój. Zestaw który przedstawiła im ciemnowłosa był naprawdę idealny. Brązowa, krótka spódniczka przed kolano, błękitna delikatna koszula z rękawem trzy-czwarte, to tego beżowe, grubsze rajstopy.
-Och ! Super Ev ! No Rose! Wyskakuj z ciuszków!-zarządziła Irin.
- No dobrze , już idę.-powiedziała ruda, zabrała ubrania i zniknęła w łazience. Gdy wyszła już ubrana, zdziwiła się bo dziewczyny przygotowały jej jeszcze dodatki. Ashley porzyczyła jej swoją małą, brązową torebkę na długim pasku. Irin założyła jej na szyję piękny naszyjnik, na długim łańcuszku z magiczną sową na zawieszce, która mrugała bursztynowymi oczami i pohukiwała cichutko. To tego doszły jeszcze duże, okrągłe kolczyki. Po chwili dziewczyny rzuciły się do robienia makijażu. Po skończeniu Rose, była nie do poznania.
- Och Rose ! wyglądasz super!-zachwycały się koleżanki.
- O nie ! Już 8:45! Zaraz się spóźnię! Życzcie mi powodzenia!-krzyknęła rudowłosa i wybiegła z dormitorium. Gdy doszła do przedsionka Alex już tam był i czekał na nią. Ubrany był w ciemne dżinsy i koszulę w kratkę.
Rose podeszła do chłopaka i delikatnie pociągnęła go za ramie, by zasygnalizować swoją obecność.
- Przepraszam za spóźnienie, ale koleżanki nie chciały mnie wypuścić póki ze mną nie skończyły..-tłumaczyła się nieśmiało Krukonka.
- Nic nie szkodzi, nie czekałem długo! Powiem ci że wyglądasz naprawdę super! Warto było poczekać,-powiedział chłopak i uśmiechną się łobuzersko.
- Dziękuję, miło mi,-odrzekła dziewczyna i delikatnie się zarumieniła.
- Wyglądasz uroczo gdy się rumienisz!-stwierdził Gryfon, no co dziewczyna poczerwieniała jeszcze bardziej.
- Może chodźmy już,bo nie wypuszczą nas zaraz wcale z zamku,-oznajmiła Rose i ruszyli razem do wyjścia z zamku. Całą drogę wesoło rozmawiali na różne tematy. Szybko okazało się, że mają wiele wspólnego. Dziewczyna dowiedziała się, że Alex, tak jak ona uwielbia Quidditch. Po chwili wdali się w zaciętą dyskusję o to która miotła jest najlepsza. Rose broniła swojego zdania, że zawsze najlepsza była Błyskawica i tak pozostanie, zaś Alex upierał się przy nowym wynalazku Nimbusie 3000 Premium Delux. Na takiej konwersacji upłynęła im rozmowa do samego końca drogi do wioski.
- To gdzie księżniczka ma ochotę wybrać się w pierwszej kolejności?-spytał z kurtuazją Gryfon.
- No nie wiem, a gdzie książę proponuje?-powiedziała dziewczyna śmiejąc się.
- To może na początek do Trzech Mioteł?-zaproponował chłopak.
- No może być ! Idziemy!- po tych słowach ruszyli do gospody.
Gdy już doszli na miejsce i wygodnie rozsiedli się przy stoliku, Rose zauważyła, ze w drugim końcu sali siedział Malfoy z Anastazją i rozmawiali. Ten dupek nie zepsuje mi dnia-pomyślała ruda i zaczęła rozmowę z Alex'em o zaklęciach obronnych.
- Co podać kochani?- spytała wysoka szupła kelnerka.
- Dla mnie piwo kremowe,-poprosiła Krukonka.
- Ja poproszę to samo,-zgodził się chłopak.
Po chwili na ich stoliku pojawiły się dwie butelki napoju. Reszta czasu spędzonego w Trzech Miotłach przeszła im na miłej rozmowie. Po  jakimś czasie Rose usłyszała czyjś podniesiony głos z drugiego końca sali. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła jak Anastazja krzyczy coś do Malfoy'a a ten tylko wzrusza ramionami, po tym blondynka wstała i wybiegła z lokalu ze łzami w oczach. Dziwne..-pomyślała ruda. Po chwili Scorpius wstał i ruszył do  wyjścia.
- Co się gapisz debilko!-warknął chłopka mijając ich stolik. Rose, postanowiła go zignorować, lecz Alex nie,
- Może grzeczniej do damy, co ?! Kultury cię nie nauczyli?!-krzyknął wrogim tonem Gryfon.
- A co ci do tego!-warknął Malfoy.
- A to, że nie lubię jak w moim towarzystwie obraża się kobiety!-odparł chłopak.
- Ty to straszydło nazywasz kobietą?-zakpił Ślizgon.
- Przeproś ją i to natychmiast!-rozkazał wkurzony.
- Alex daj spokój, nie chcę od niego przeprosin! Nie warto!-starała się złagodzić sytuację rudowłosa, gdyż zobaczyła, że chłopak zaciska nerwowo pięści.
-Ani mi się śni przepraszać tej córki szlamy!-odparł Score ze złością.
- Teraz to przegiąłeś!-krzykną Gryfon i rzucił się na drugiego.
- Niech ich ktoś rozdzieli!-krzyczała zdezorientowana dziewczyna, podczas gdy chłopacy z zaciętością okładali się pięściami. Po kilku chwilach dwóch mężczyzn rozdzieliło bijących się uczniów. Malfoy miał podbite oko i z nosa ciekła mu krew, zaś Aleks miał rozciętą wargę, która także obficie krwawiła.
Scorpius wyrwał się z uścisku mężczyzny i wyszedł z gospody rzucając wściekłe spojrzenie. Po chwili Rose i Alex też wyszli na zewnątrz.
- Pokarz mi to !-zarządziła rudowłosa, odsuwając  rękę chłopaka od twarzy. Dziękowała w duchu Ashley, że wsadziła jej do torebki chusteczki higieniczne.
- Uuu, nie wygląda to dobrze,-powiedziała dziewczyna delikatnie przykładając chusteczkę do wargi chłopaka.
- Co ci w ogóle odbiło, żeby się bić z Malfoy'wm?!-zapytała zdenerwowana Krukonka.
- Obraził cię i nie chciał przeprosić! Co miałem zrobić?! Stać i się przyglądać!-odpowiedział bojowo chłopak.
- Trzeba go było zignorować!-westchnęła ruda.
- Ja tak nie umiem! Nikt nie będzie obrażać w mojej obecności kobiety!-oznajamił Alex.
- Ech ! Ale nie musiałeś od razu się na niego rzucać, teraz będziesz miał przez tego dupka kłopoty,-zmartwiła się.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz,-wzruszył ramionami Gryfon.
- No pokarz to,- powiedziała Rose.
- Chyba będziesz musiał iść z tym do Skrzydła Szpitalnego, wygląda na głębokie-oznajmiła ze zmartwieniem.
- Nic mi nie będzie,-starał się uśmiechnąć chłopak, lecz tylko skrzywił się z bólu.
- Chodź lepiej odprowadzę cię na miejsce, muszę mieć pewność, że tam poszedłeś. Znając Gryfonów i tak byś tam nie poszedł-uśmiechnęła się brązowooka.
Doszli do drzwi Skrzydła Szpitalnego.
-Poczekam tutaj na ciebie,-rzekła gdy zobaczyła wahanie chłopaka. Nie musiała wcale długo tam stać gdyż po kilku minutach Alex wyszedł już cały i zdrowy, znowu uśmiechając się.
- Prze ze mnie nie wyszło nam wyjście, więc może dasz się namówić na przeprosinowy piknik na błoniach?-spytał z nadzieją.
- No dobrze, ale obiecaj mi, że tam się z nikim nie pobijesz?-postawiła warunek rozbawiona Rose.
- No nie wiem. Jeśli Wielka Kałamarnica będzie cie obrażać, to nie zawaham się stanąć w obronie czci mojej księżniczki!-zadeklarował ze śmiechem czarnowłosy.
- Hahaha! Myślę, że Kałamarnicę jakoś zniosę,-odpowiedziała Krukonka i ruszyli na błonia. Po drodze wstąpili do kuchni po jakiś prowiant i poszli na usiąść na brzegu jeziora. Była ładna pogoda, świeciło słońce i jak na wrzesień było nadzwyczaj ciepło. Siedzieli na kocu wesoło rozmawiali i żartowali. Jedli pyszne truskawki z bitą śmietaną. Po jakimś czasie zaczęło się ściemniać i siedzieli nad jeziorem i oglądali piękny zachód słońca.
-Przeżyłem dzisiaj naprawdę fajny dzień! Dzięki Rose!-powiedział chłopak i uśmiechną się.
- To ja cie powinnam podziękować za stanięcie w mojej obronie przed Malfoy'em.  Jestem ci naprawdę wdzięczna. I także przeżyłam cudowny dzień, jeden z lepszych, które przeżyłam w Hogwardzie.
- Nie ma sprawy, zawsze do usług,-odparł Gryfon wesoło.
- Wiesz Alex, w twoim towarzystwie czuję się naprawdę dobrze. Super mi się z tobą gada i w ogóle.-postanowiła zaryzykować ruda, ponieważ bardzo lubiła Alexa i chciała żeby coś więcej z tego wyszło.
- Czuję to samo Rose i jesteś naprawdę wyjątkową dziewczyną,-odparł cicho chłopak nachylając się delikatnie w stronę Krukonki.
- Fajnie to słyszeć i to jeszcze z ust takiego fajnego faceta jak ty,-powiedziała już szeptem rudowłosa. Po sekundzie ich usta się złączyły w delikatnym pocałunku, który po chwili stał się bardziej namiętny. Po minucie się powoli od siebie odsunęli.
- Czyli teraz już będziesz moją księżniczką oficjalnie?-spytał wesoło Alex.
-Tak!-odparła dziewczyna i mocno przytuliła się do chłopaka.

Usunięty post !

Chciałabym przeprosić wszystkich czytających za brak jednego rozdziału. Niestety przed wielki, niefortunny przypadek jeden rozdział zniknął. Jak na razie pracuje nad jego odtworzeniem, ale nie wiem jak to będzie. w najlepszym razie już dzisiaj pojawi się zaległy jak i nowy rozdział, a jeśli nie trzeba będzie troszeczkę poczekać. Za wszystkie utrudnienia bardzo bardzo przepraszam, i bardzo dziękuje za komentarze. Bądzcie cierpliwi :)
Dla tych, którzy nie czytali całego bloga na początku, piszę krótkie streszczenie brakującego rozdziału, by jego brak nie przeszkadzał w zrozumieniu sensu opowiadania i dalszych wydarzeń.



Rose wkurzała się na Scorpius'a za bliski kontakt z Anastazją, przez co pokłóciła się z Eveline. Na Eliksirach, zemsta Rose dochodzi do skutku i młody Malfoy przestaje być ulubieńcem nauczycielki. Rose dostaje pochwałę za dobrą pracę i otrzymuje upragnioną ocenę Wybitną, lecz dziewczyna nie umie się  z niej cieszyć gdyż zdobyła ją w w nieczystej grze. Scorpius domyśla się, że to przez Weasley'ównę ma kłopoty i stracił status najlepszego ucznia. Przy ich spotkaniu wygarnia jej wszystkie przykre fakty min to że nie ma żadnych przyjaciół oprócz Eveline i nawet żaden chłopak na nią nie spojrzy. Dziewczyna po odejściu chłopaka rozpłakała się i przysięgła sobie że nigdy więcej nie da się ośmieszyć Malfoy'owi. 
  
To jest bardzo skrócony rozdział. Gdy tylko uda mi się odzyskać ten pełny niezwłocznie go wstawię, a ten usunę. Więc ten na  razie musi Wam wystarczyć. :)

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział VII ~ Gryfon

Oto kolejny rozdział. Tak jak wspominałam, akcja przeniosła się kilka lat do przodu. Proszę Was o chciaż jeden komentarz! Proszę, proszę ! Nie musi być nawet pozytywny, ale żebym miała jakiś dowód że kogoś interesuje to co piszę :) A teraz zapraszam do czytania !

Był 1 września, Rose stała na peronie 9 i 3/4 i żegnała się z matką i resztą rodziny. Miała już tego wszystkiego dość, chciała jak najszybciej dostać się do pociągu i usiąść w przedziale ze swoimi przyjaciółmi i się odprężyć. Lecz niestety nie było jej to dane. Matka non stop zasypywała ją pytaniem czy wszystko zabrała, ojciec stał nad nią i ciągle powtarzał, że ma się uczyć i być od innych lepsza. Mógłby w końcu przestać to powtarzać, od trzech lat w kółko to samo "Staraj się, musisz być lepsza od innych"-przedrzeźniała w myślach ojca dziewczyna. I tak najbardziej ze wszystkich wkurzał ją jej młodszy brat Hugo.  Biegał non-stop wokół bagarzy okleionych naklejkami Gryffindoru i krzyczał, że zapomniał swojej walizki z Magicznych Dowcipów Weasley'ów. Boże, co za dzieciak, zachowuje się jakby jechał do Hogwartu pierwszy raz,-myślała zirytowana dziewczyna. W końcu konduktor zagwizdał, że trzeba już wsiadać. Rose szybko wyrwała się z objęć matki i wskoczyła to pociągu. Jak dobrze, że wcześniej zaniosłam kufer do przedziału, bo teraz byłaby masakra przeciskać się z nim po korytarzu,-myślała rudowłosa. Wyjrzała jeszcze na chwilę przez okno by pomachać rodzicom.
- Rose! Zabrałaś zgodę na wyjścia go Hogsmeade?-krzyknęła jeszcze Hermiona.
- Tak mamo ! Zabrałam, a ty przestań się tak wszystkim denerwować!-opowiedziała jej z ruszającego pojazdu.
- Łatwo powiedzieć! No dobrze, jakbyś czegoś zapomniała, wyślij sowę to ci przyślemy z domu. Trzymaj się córeczko i pilnuj brata!-powiedziała Hermiona i pomachała córce na pożegnanie.
- Trzymaj się Rosie! I wiesz co masz robić!-powiedział Ron i także pomachał córce.
Rose ostatni raz pomachała rodzicom i ruszyła wolnym krokiem do swojego przedziału. Mama wykończy się w tym Departamencie Przestrzegania Prawa,- rozmyślała zmartwiona dziewczyna.
- Cześć Al! Co tam słychać?-przywitała rudowłosa swojego kuzyna.
- Hej Rose! U mnie wszystko okey, szukam Eveline,-zakomunikował czarnowłosy.
- Pewnie jest w przedziale Krukonów, ja właśnie tam idę, jeśli chcesz mogę cie zaprowadzić,-zaproponowała brązoowoka.
- Nie, dzięki. Potem się z nią zobaczę.-odmówił Albus i oddalił się.
Ach, te zakochańce,-pomyślała dziewczyna.  Eveline i Albus byli ze sobą od maja zeszłego roku, gdy Ślizgon w końcu odważył się zaprosić Ev na randkę. Rose nie miała teraz nikogo, lecz nie dlatego, że nie miała powodzenia, ale dlatego, że po prostu nie chciała się umawiać, nie miała na to ochoty.
O nie! Tylko nie to!-pomyślała z niechęcią ruda, gdy zobaczyła  stojącego na korytarzu młodego Malfoy'a. Minęła go bez słowa i przyspieszyła kroku nawet nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem. Zaś chłopak uważnie zlustrował Weasley'ównę wzrokiem. No, no. Nieźle się wyrobiła przez wakacje, ale i tak pozostaje nikim,-pomyślał ze złośliwością chłopak. Nie można było nie zauważyć zmiany jaką przeszła Rose przez wakacje. Dziewczyna miała teraz bardzo długie, rude włosy zawijające się w urocze loki. Jej twarz nabrała delikatnych rys, a nieznośne do tej pory piegi na jej twarzy wtopiły się w ładnie opaloną na brązowo twarz. Podrosła o kilka centymetrów i nabrała odrobinę bardziej kobiecych kształtów. W skrócie mówiąc bardzo wyładniała. Zaś Scorpius także mocno wyprzystojniał, z i tak wysokiego zmienił się w bardzo wysokiego chłopaka, włosy miał teraz dłuższe i niedbale ułożone w nieład, zaś twarz stała się bardziej męska.
-Heej ludziska! Fajnie was znowu zobaczyć, jak tam wakacje?-głośno przywitała się dziewczyna wchodząc do przedziału Krukonów.
- Cześć Rose! Ciebie też fajnie zobaczyć, a wakacje w porządku, byłam z rodzicami w Bułgarii, było suuper !-rozgadała się, jak zwykle wesoła Eveline.
- Te Ev ! Nie gadaj tyle tylko idź do Al'a, już cię szukał.-przerwała paplaninę przyjaciółki.
- Naprawdę? W takim razie już idę, zobaczymy się później! Paa!-pożegnała się ciemnowłosa i wyszła z przedziału.
- A co tam u was?-zagadała do reszty rudowłosa, opdając na zwolnione przez Ev miejsce.
- U mnie rutyna. Połowa wakacji z mamą, a połowa z tatą. Ale nie było źle.- powiedziała siedząca obok Rose, Irin.
- A ja całe wakacje w domu, niestety.-powiedział smutno Chris Wilson.
- Ooo ! A co się stało?-zaciekawiła się Ashley.
- Moja mama w lipcu urodziła i mam braciszka. Musiałem się nim zajmować,-opowiedział chłopak.
- To gratulacje! Też bym chciała mieć rodzeństwo..-powiedziała smutno Irin, która była jedynaczką.
- Małe dzieci są fajne dopóki nie płaczą, nie chcą jeść, nie trzeba ich przewijać i ich usypiać,po za tymi wyjątkami są bardzo fajne.-powiedział wesoło chłopak. Po czym wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Dalsza podróż minęła im na rozmowach, grze w Eksplodującego Durnia itp. Gdy dojechali na stację, wszyscy ruszyli tłumem w stronę powozów. Wszyscy się cieszyli, że wracają znowu do Hogwartu. Gdy już wszyscy zajęli miejsca przy swoich stołach, wprowadzono przestraszonych pierwszorocznych. I pomyśleć, że tak niedawno ja tam stałam przerażona i niepewna,-pomyślała z uśmiechem Rose. Po skończonej kolacji, gdy wszyscy udawali się do swoich dormitoriów, Rose musiała jeszcze pójść wysłać sowę do domu, ponieważ jak zwykle czegoś zapomniała, tym razem było to pióro, które dostała podczas swojego pierwszego roku w Hogwardzie od babci Molly. Było dla niej bardzo ważne i dlatego postanowiła od razu wysłać wiadomość do matki. Po wysłaniu sowy, Rose wracała do Pokoju Wspólnego, postanowiła pójść drogą na skróty przez ruchome schody. Gdy była już prawie przy końcu, wpadła, na swoje nieszczęście , na fałszywy stopień. No nie! Nie teraz!-pomyślała wkurzona dziewczyna. Próbowała się wydostać, lecz bezskutecznie, noga tylko jeszcze bardziej się zapadła. Dlaczego takie rzeczy zdarzają się właśnie mi i to jeszcze w takich momentach!-rozmyślała z rezygnacją rudowłosa. No cóż, pozostało mi tylko czekać, aż ktoś będzie tędy przechodzić i pomoże mi się wydostać,-założyła w myślach dziewczyna i usiadła z westchnieniem. Siedziała tak już dobrych 10 minut, bawiąc się z nudów włosami.
- Może pomóc księżniczce?-dziewczyna, aż podskoczyła na dźwięk tego głosu.
- Och.. Ja.. Tak, przydała by mi się pomoc,- odparła Rose.
- Już lecę z pomocą,-powiedział chłopak z nonszalancją i podał rękę Krukonce. Dziewczynę, aż przeszły dreszcze pod wpływem ciepłej dłoni jej wybawcy.
- Dziękuje! Gdyby nie ty siedziała bym tutaj całą noc. A tak w ogóle jestem Rose. Rose Welesy!-powiedziała rudowłosa uśmiechając się.
- Miło cię poznać Rose. Ja jestem Alexander Winters, ale wszyscy mówią na mnie Alex, wiesz, wcale nie jestem zimny jak zima, lecz wręcz przeciwnie.-powiedział chłopak puszczając zalotne oczko do rudej.
- Hehe! Fajnie cię poznać Alex.-przywitała się Weasley'ówna, rumieniąc się od uwagi chłopaka.
- Myślę, że lepiej skończyć te pogaduszki, wiesz , ja nie chcę zarobić pierwszego dnia szlabanu. Więc gdzie cię odprowadzić księżniczko?-spytał kulturalnie chłopak.
- Dlaczego mówisz na mnie "księżniczka"?-zaintrygowała się.
- No wiesz, ja jestem twoim księciem, ponieważ wybawiłem cie z opresji, a wyglądałaś tak uroczo, że inaczej nie mogłem cie nazwać. Dziewczyna mocno zarumieniła się na ten komplement, ale nic nie odpowiedziała.
- Jestem Krukonką, idę do Wieży Zachodniej,-powiedziała tylko.
- Więc, właśnie tam pójdziemy, a tak na marginesie jestem z Gryffindoru,-poinformował dziewczynę Alex.
- A na którym roku jesteś, bo nie widziałam cię na zajęciach trzeciego roku,-zaciekawiła się rudowłosa.
- Ja jestem już na czwartym,-odpowiedział Gryfon.
- Oo ! To pewnie znasz, mojego kuzyna James'a!-ucieszyła się.
- James'a?! No pewnie! To mój najlepszy kumpel!-krzyknął wesoło chłopak.
- Hehe ! To fajnie..-urwała Krukonka, ponieważ dotarli już do drzwi z kołatką.
- Miło, że mnie odprowadziłeś, i jeszcze raz dzięki za uratowanie,-powiedziała spokojnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, na rekompensatę, dasz się zaprosić na kremowe piwo w Trzech Miotłach w sobotę?-spytał z nadzieją Alex.
- Och ! Dla mojego wybawcy wszystko!-powiedziała z uśmiechem ruda.
- W takim razie jesteśmy umówieni. Jeszcze się zgadamy! Do zobaczenia!-pożegnał się ucieszony chłopak.
- Paa.-pomachała na pożegnanie ręką. Szybko odpowiedziała na pytanie kołatki i pospiesznie weszła do dormitorium.

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział V ~ Nowa uczennica

Wybaczcie kochani, że ten rozdział dopiero teraz, ale po Sylwestrze wylądowałam na kilka dni w szpitalu i nie miałam jak pisać. Ale od razu jak wróciłam wzięłam się za pisanie, no i macie! Miłego czytania :)

Dzień ciągnął się dla Rose niemiłosiernie, czekała  już tylko do wieczora, do szlabanu, musiała koniecznie pogadać ze Score'm. Dziewczyny siedziały w bibliotece i pisały esej na Historię Magii o walkach goblinów. Męczyły się już tutaj dwie godziny i jakoś im się nie kleiło to pisanie. W końcu dały sobie spokój i postanowiły pójść na kolację. Weszły do Wielkiej Sali, usiadły przy stole Krukonów i zajęły się jedzeniem. Po jakimś czasie wstała dyrektor McGonagall, co bardzo zdziwiło uczniów, gdyż dyrektorka nigdy nie przemawiała podczas zwykłych kolacji.
- Wybaczcie, że przerywam wam posiłek, ale chciałabym wam przedstawić nową uczennicę.-powiedziała dyrektorka, czym wywołała ogólny pomruk zdziwienia na sali.
-Panno Levittoux, zapraszamy!- powiedziała McGonagall i gestem wskazała mały stołek stojący przed stołem nauczycielskim. Po sekundzie z drzwi z tyły sali wyszła piękna dziewczyna. Miała bardzo długie, delikatnie pofalowane, włosy, w kolorze bardzo jasnego blondu. Twarz o delikatnych rysach,  z dużymi niebieskimi oczami i różowymi pełnymi ustami. Miała filigranową figurę i poruszała się z niesamowitą gracją. Męska część Hogwartu dosłownie zaniemówiła na jej widok, zaś żeńska rzucała zazdrosne spojrzenia. Dziewczyna szła do dyrektorki niepewnie się uśmiechając.
-To jest właśnie nasza nowa uczennica Anastazja Levittoux, uczyła się we Francji, w Beauxbatons, lecz przeniosła się wraz z rodzicami do Anglii więc teraz będzie się uczyć tutaj  z nami na pierwszym roku,- przedstawiła nową McGonagall.
-Teraz przydzielimy Cię do, któregoś z naszych domów, usiądź proszę na tym stołku,-zarządziła. Dziewczyna posłusznie usiadła, wydawała się raczej pewna siebie. Ktoś musiał ją uprzedzić o Ceremonii Przydziału,-pomyślała Rose. Dyrektorka włożyła starą Tiarę na blond głowę dziewczyny. Po kilku napiętych chwilach kapelusz krzykną,
-Slytherin!
Przy stole Ślizgonów rozległa się wrzawa, dziewczyny zdawkowanie klasakały, zaś chłopcy gwizdali, walili pięściami w stół itp. Prymitywy,-myślała zirytowana Rose. Przy innych stołach dało się słyszeć pomruk zawodu. Francuzka zdjęła delikatnie Tiarę Przydziału i oddała ją dyrektorce.
-Witamy w naszej szkole panno Levittoux,-powiedziała McGonagall i gestem wskazała stół Ślizgonów, przy którym dalej  było głośno. Dziewczyna udała się we wskazanym kierunku, ku jeszcze większej irytacji Rose, zajmując miejsce obok Scorpius'a i natychmiast się zapoznając. O nie!-pomyślała wkurzona ruda. Dostrzegła już wcześniej, że blondyn przygląda się nowej bardzo zainteresowanym wzrokiem. Rose przypatrywała się teraz jak Anastazja prowadzi orzywioną rozmowę z Malfoy'em, zalotnie mrugając i uśmiechając się do niego. Dziewczyna stwierdziła z oburzeniem, że ten drugi wcale nie ma nic przeciwko temu, lecz wręcz zachęca ją do tego. W momencie gdy nowa zachichotała zalotnie z żartu Ślizgona, Rose nie wyrzymała i postanowiła podejść do nich. Wstała od stołu ciągnąc za sobą Eveline, nie było w tym już nic dziwnego, gdyż uczniowie już powoli się rozchodzili do dormitoriów.
- Cześć! Jestem Rose Weasley, fajnie cię poznać ,-powiedziała chłodno brązowooka, ponieważ wcale nie było jej miło, po prostu musiała zrobić wszystko by przerwać jej rozmowę ze Score'm.
-Bonjour! Anastazja Levittoux, ja się bardzo cieszę, że będę się tu uczyć,-opowiedziała francuzka łamaną angielszczyzną, miło uśmiechając się do Rose i podając jej rękę na powitanie. Zmieszana dziewczyna odwzajemniła uścisk ręki, nie sądziła, że ta nowa może być taka miła. Po czym dodała, już milszym tonem:
-Też się cieszymy, to jest moja koleżanka Eveline,-powiedziała ruda przyciągając ciemnowłosą, która była zajęta rozmową z Al'em.
-Hej, jestem Eveline, miło cię poznać,-powiedziała uprzejmie, rzucając koleżance urażone spojrzenie pt "Sama umiem się zapoznać". Rose je zignorowała.
-Mi teź bardzo miło jest, ja bardzo się cieszyć,że się tutaj uczyć, że nowych koleżanek i kolegów poznam, mnie się bardzo  tutaj podoba,-zachwycała się blondynka.
- Fajnie, spotkamy się jutro na lekcjach, mam jeszcze dzisiaj szlaban do odrobienia,-tu znacząco spojrzała na Scorpiusa, który to zignorował.
-Do zobaczenia,-pożegnały się obie dziewczyny i ruszyły ku wyjściu z Wielkiej Sali. Przy schodach do lochów się pożegnały gdyż Rose musiała iść odrabiać szlaban. Z uciechą na duchu szła do gabinetu woźnego, cieszyła się ponieważ będzie mogła w końcu porozmawiać ze Score'm. Weszła do gabinetu i stanęła przed biurkiem Charms'a,po chwili zjawił się Malfoy.
-Dalsze szlabany będziecie odrabiać oddzielnie, po tym jak wczoraj zamiast pracować urządzaliście sobie pogaduszki!-sapnął woźny.
-Ty!-tu wskazał głową na Rose pójdziesz do lochu numer siedem i umyjesz wszystkie puste słoiki.-Zaś ty, będziesz mi pomagać robić porządki w kartotece,-powiedział, uśmiechając się z satysfakcją.
-A teraz jazda do roboty !!-krzyknął.
Zrezygnowana i wkurzona Rose powlokła się do lochu numer siedem, na odchodne rzucając Ślizgonowi smutne spojrzenie. Jedyna moja szansa na normalną rozmowę ze Score'm przepadła! Życie jest do dupy!-myślała wkurzona Wesley'ówna i wzięła się do pracy.