niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział IX część II ~ Dyskoteka

Dzięki, dzięki, dzięki za komentarze!Naprawdę mnie mocno pocieszyły i zmotywowały. Bardzo dziękuję za opinie i rady osobie "twój kochany krytyk", postaram się dostosować :P A oto kolejna część, zapraszam do czytania :)

Gdy dziewczyny doszły do Wielkiej Sali zaniemówiły z wrażenia. Do wcześniejszych dekoracji doszły jeszcze pojedyncze świeczki utrzymujące się w powietrzu i małe, zaczarowane nietoperzyki które latały nad głowami uczniów rozsypując brokat. Zamiast czterech zwykłych stołów domów na sali było wiele mniejszych okrągłych stolików.
-Wow! Dyrektorka się postarała! Miała być zwykła dyskoteka, a tutaj jakiś większy bal się zrobił,-powiedziała ze zdziwieniem Irin.
- Noo.. Dobrze, że chociaż ładnie się ubrałyśmy,-zgodziła się Eveline.
- Dobra! Dość podziwiania, idziemy zająć miejsca.-zarządziła Ashley.
Rose nie odzywała się, szukała wzrokiem Alexa. Ze zdziwieniem stwierdziła, że jej chłopaka nie ma na sali. Dziwne, zwykle zawsze był wcześniej,-pomyślała dziewczyna i ruszyła za koleżankami. Gdy usiadły wreszcie przy stole, Rose mogła spokojnie się porozglądać. Zauważyła, że prawie wszystkie dziewczyny były wystrojone. Jak dobrze, że posłuchałam Ev, bo teraz bym wyszła na debilkę,-pomyślała z ulgą rudowłosa. Nagle jej wzrok zatrzymał się na parze wchodzącej do sali, w której Rose rozpoznała swojego chłopaka i widzianą wcześniej Gryfonkę. Dziewczyna trzymała się ramienia chłopaka i głośno śmiała się z jego żartów. Brunet nawet nie spojrzał w stronę swojej dziewczyny, lecz usiadł wraz z koleżanką przy stoliku. No nie tego już za wiele!-pomyślała ze złością Weaysley'ówna. Z zamyślenia wyrwał ją głos swojej przyjaciółki.
-Przykro mi, ale to miejsce jest zajęte,-mówiła do wysokiego blondyna wskazując miejsce obok Rose.
-Nie, proszę siadaj. Jest  wolne.-zaprotestowała szybko ruda.
-Rose! No co ty! Przecież trzymałaś miejsce dla Alex'a,-zdziwiła się ciemnowłosa.
-On już sobie znalazł miejsce,-powiedziała ze złością dziewczyna wskazując ruchem głowy miejsce gdzie siedział jej chłopak wraz ze swoją towarzyszką.
- No nie!-powiedziała z niedowierzaniem Krukonka. Lecz nie dane jej było dokończyć swojej wypowiedzi co do osoby Alex'a, ponieważ wstała dyrektorka i zaczęła przemawiać. Do Rose nie docierały słowa McGonagall, rozmyślała o swoim związku. Teraz dopiero dziewczyna zdała sobie sprawę, że w ostatnim tygodniu gwałtownie oddalili się od siebie. Widywali się bardzo rzadko, Gryfon zwalał to na częste treningi Quidditcha, zaś dziewczyna na dużo nauki. Może uda nam się jeszcze odświeżyć nasze relacje,-pomyślała Krukonka. Jej rozmyślania przerwało pojawienie się potraw na stole, lecz dziewczyna i tak nie była w stanie niczego przełknąć. Postanowiła od razu porozmawiać ze swoim chłopakiem. Wstała od stolika i udała się w stronę miejsca gdzie siedział Alex.
-Hej! Miałam nadzieję, że usiądziesz dzisiaj koło mnie..-zaczęła rudowłosa.
-Hej Rose! Wybacz tak wyszło, przykro mi,-powiedział, chociaż było widać, ze wcale tak nie jest.
-Poznaj to moja koleżanka Camille, Camille to moja dziewczyna Rose,-przedstawił dziewczyny, chociaż jego mina wskazywała, że niechętnie przyznaje się przed Gryfonką, że ma dziewczynę.
- Ach tak, dużo o tobie słyszałam Rose, miło mi cie poznać,-przywitała się blondynka i spojrzała na Krukonkę z lekką niechęcią.
- Ta jasne. Do zobaczenie później!-powiedziała rudowłosa, napięcie się odwróciła i odeszła nie czekając na pożegnanie. Kipiała złością, jak on mógł mnie tak wyniośle potraktować i to jeszcze przy tej dziewczynie. Opadła z rezygnacją na swoje miejsce, lecz nie dane jej było pozłościć się w spokoju ponieważ nieznajomy chłopak, który się wcześniej do nich dosiadł postanowił zagadać.
-Cześć! Nazywam się Robert. A ty jak słyszałem Rose,-powiedział chłopak i miło się uśmiechnął. Rudowłosa nie miała ochoty flirtować, lecz pomyślała, że co ma do stracenia.
-Hej! Skąd wiesz jak się nazywam?-spytała zaciekawiona brązowooka.
- Ładna, rudowłosa, Krukonka! Tylko ty pasowałaś do tego opisu.-wyjaśnił blondyn.
- A kto mnie tak wnikliwie opisywał?-zdziwiła się.
- A taki jeden kolega,-odparł tajemniczo chłopak.
-I pewnie się nie dowiem jaki kolega?-spytała brązowooka.
-Niee, to zostanie moją tajemnicą,-zaśmiał się nieznajomy.
-No trudno, próbowałam. A z jakiego jesteś domu, bo jakoś wcześniej cię nie widziałam?
-Jestem z Hufflepuff'u, raczej staram się nie wychylać,-przyznał nieśmiało blondyn.
-Aha, rozumiem,-skwitowała lakonicznie Rose, nie miała ochoty na rozmowę, po głowie cały czas chodziła kwestia jej związku.
-Wybacz, muszę wyjść do toalety,-powiedziała i szybko wstała od stołu nie czekając na odpowiedź chłopaka. Wcale nie miała potrzeby pójścia do łazienki, lecz stwierdziła, że musi wyjść z zatłoczonej sali i skierowała swoje kroki do ubikacji. Szła wolnym krokiem rozmyślając, nagle poczuła mrowienie w plecach, takie samo jakie czuła ponad miesiąc temu w bibliotece. Delikatnie przyspieszyła kroku, była prawie na sto procent pewna, że ktoś ją obserwuje, ucieszyła się gdy na końcu korytarza zobaczyła drzwi damskiej toalety. Po zamknięciu drzwi, dziewczyna starała się uspokoić, podeszła do parapetu i usiadła na nim.  Jestem histeryczką! Pewnie, ktoś po prostu szedł sobie korytarzem, a ja od razu ubzdurałam sobie, że ktoś mnie śledzi,-zganiła siebie w duchu Krukonka. Przed wyjściem poprawiła sobie jeszcze makijaż i ruszyła z powrotem do Wielkiej Sali. Gdy doszła, zobaczyła że wiele par jest już na parkiecie, w tym jej chłopak i Camilla. Ta laska zaczyna działać mi już na nerwy!-pomyślała z irytacją. Nie zastanawiając się długo, podeszła do tańczącej pary.
-Widzę, że ja już wcale ci nie jestem potrzebna,-zaczęła rudowłosa.
-O co ci chodzi Rose? Nie było cię na sali, więc poprosiłem do tańca Camille! Co w tym złego?!-oburzył się Gryfon.
-Wiesz, niech pomyślę.. A to, że ja jestem twoją dziewczyną, a nie ona! Nawet jak bym była na sali, to i tak wolałbyś poprosić ją do tańca, a nie mnie!-krzyczała Krukonka.
-Ale..-chciał zaprotestować chłopak.
-Nie przerywaj mi! Skoro tak dobrze się z nią bawisz, to niech ona zostanie twoją dziewczyną, z nami już koniec!-oznajmiła głośno Rose, nie zwracając uwagi na osoby, które im się przyglądają.
-Ty ze mną zrywasz?! Jak to ?!-mówił osłupiały Alex.
-A tak to! Już dawno między nami wypaliło się to coś co nas połączyło! Nie mieliśmy dla siebie czasu.-odparła.
-Ach tak! To wiedz, że miałem już ciebie dość, ciebie i tych twoich książek! Ile razy chciałem pobyć z tobą, ale nie! Ty wolałaś się uczyć! I dziwisz się, że ten czas wolałem poświęcić Camille, która przynjmniej to doceniała! I powiem ci jeszcze, że jesteś sztywna i nie umiesz się bawić!! Niepotrzebnie marnowałem na ciebie mój czas!-wyrzucał z siebie ze złością chłopak. Łzy stanęły w oczach Krukonki, nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się i szybkim krokiem wyszła z sali. Na korytarzu nie wytrzymała i wybuchła płaczem, bolały ją słowa Gryfona. Była z nim szczęśliwa i naprwade coś do niego czuła, a teraz dowiadywała się, że on żałował czasu spędzonego z nią. Zapłakana dziewczyna nawet nie wiedziała dokąd idzie, nagle wpadła na coś dużego, raczej na kogoś dużego. 

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie się czyta... :)
    Twój blog inspiruje mnie do założenia swojego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno z najlepszych jakie czytałam;)pisz szybko nowy rozdział bo chyba zwariuję xD zapraszam do mnie hpimm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń