piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział VIII ~ Zdarzenie w bibliotece.

Wybaczcie kochani za taką długą przerwę, ale miałam zastój w wenie. Dzisiaj w moim województwie zaczęły się ferie więc będę miała dużo czasu na pisanie:) Zapraszam na kolejny rozdział!

Rose szła właśnie do Wielkiej Sali na kolację, rozmyślając o kolejnej lekcji gdy zobaczyła na końcu korytarza dwie, obściskujące się postacie. To jest paskudne.-pomyślała z odrazą dziewczyna, gdy w parze rozpoznała Malfoya i nieznaną jej bliżej Ślizgonkę. Minęła ich bez słowa tylko rzuciła spojrzenie pełne pogardy Od kiedy Scorpius zerwał z Anastazją stał się jeszcze gorszy niż wcześniej. Zaczął perfidnie uwodzić dziewczyny w różnym wieku i w dodatku z żadną nie był dłużej niż cztery dni, a one nie widzą w tym nic złego i dalej mu na to pozwalają, mało one same tego chcą. On traktuje kobiety jak zabawki! Odrażające! Nie do pomyślenia, że im to nie przeszkadza!-myślała rudowłosa. Co one w nim widzą! No dobra jest może i przystojny, ale jest strasznie chamski i zapatrzony w siebie! Rozmyślania Krukonki przerwał Alex, który niespodziewanie objął swoją dziewczynę w pasie i przytulił!
-Alex! Ale mnie wystraszyłeś!-zakomunikowała dziewczyna śmiejąc się.
-Hehe! Stęskniłem się za tobą.-powiedział Gryfon całując dziewczynę w szyję.
-Daj spokój! Przecież widzieliśmy się na obiedzie!-powiedziała.
-I co z tego! Ja w sekundzie gdy tracę cię z oczu, zaczynam tęsknić,-wyznał chłopak patrząc w brązowe oczy  Rose, która w odpowiedzi tylko namiętnie pocałowała go w usta. Była z nim naprawdę szczęśliwa, Alex był chłopakiem idealnym. Był troskliwy, ale nie zazdrosny, w jego oczach to ona była napiękniejsza, a inne dziewczyny nie istniały, zawsze umiał ją rozśmieszyć gdy była smutna. Byli parą już dwa tygodnie i nie mieli jeszcze za sobą poważniejszej kłótni, co bardzo cieszyło Rose. Gdy doszli to Wielkiej Sali rozdzieli się i poszli do swoich stołów.
- Cześć Al! Co tu robisz? Nie masz własnego stołu?-przywitała się z kuzynem.
- Co? Już nie mogę spędzić czasu ze swoją dziewczyną?-obruszył się Ślizgon.
- Oj no możesz! Ale i tak już spędzasz z nią każdą wolną chwilę, więc może dałbyś jej odpocząć podczas posiłków,-wytłumaczyła rudowłosa.
- Ale ja nie chcę od niego odpoczywać!-zaprotestowała Eveline i spojrzała czule na swojego chłopaka.
Rose tylko wywróciła oczami i usiadła przy stole i zaczęła jeść kanapki. Po skończonej kolacji postanowiła pójść jeszcze do biblioteki i dokończyć swój esej z OPCM. Na miejscu przywitała ją prawie całkowita pustka, nie licząc dwóch pierwszorocznych Puchonów.  Krukonka podeszła do półki i odszukała potrzebny jej tytuł, po czym usiadła przy stole, wyjęła pióro i zaczęła pisać. Zajęta pracą nawet nie zauważyła, że została sama w bibliotece. Nagle przeszedł ją dziwny dreszcz, mrowienie w plecach, czuła się jakby była obserwowana. Przerwała na chwilę pisanie i rozejrzała się po pomieszczeniu, nie zobaczyła niczego wykraczającego poza normę więc wróciła to pracy! Dziwne uczucie nie minęło, lecz nawet się nasiliło.W pewnym momencie Rose usłyszała czyjeś kroki i jakieś szuranie. To tylko moja wyobraźnia,-uspokajała sama siebie dziewczyna. W pewnym momencie usłyszała kroki wyraźniej, ruda wstała i rozejrzała się.
-Kim jesteś?! Pokarz się natychmiast!-krzyknęła. I w następnej sekundzie zgasła jedyna lampa w pomieszczeniu, ta na stoliku dziewczyny. Krukonka krzyknęła gwałtownie i wyciągnęła różdżkę. Oddychała głośno i nasłuchiwała, lecz słyszała tylko swoje, bijące jak oszalałe serce. Spokojnie, to tylko moja wyobraźnie płata mi figle, a świece zgasił podmuch wiatru,-myślała spanikowana rudowłosa.
-Co ty tutaj robisz tak po ciemku?-spytał niespodziewanie Gryfon.
- O Boże! Alex! Ale mnie przestraszyłeś! Świeca sama zgasła i nie zdążyłam jej zapalić!-wytłumaczyła się z bijącym sercem Rose.
-Aha. Szukałem cie! Znowu robiłaś pracę domową? Dziewczyno! Jest piątek, daj sobie chociaż na jeden dzień spokój!-powiedział chłopak.
- Tylko dokańczała. To ty chodziłeś wcześniej po bibliotece?-spytała brązowooka.
- Ja? Nie, no co ty! Podszedłem prosto do ciebie.-zaprzeczył niebieskooki.
- Aaa, no spoko. Wracajmy może już, zrobiło się późno,-postanowiła na razie nikomu nie mówić o zdarzeniu  w bibliotece, pomyśleli by jeszcze, że jest niespełna rozumu. Para wzięła się na ręce i wyszła z na korytarz. Nie zauważyli pary szarych oczu, które obserwowały ich zza półki.

2 komentarze:

  1. I tutaj udało ci się wnieść składne, naturalne dialogi, ładna część :)

    OdpowiedzUsuń